poniedziałek, 14 maja 2012

Info

Hej :)
Chciałam Was zachęcić do zajrzenia na bloga Wymarzony świat z One Direction. Regularnie będzie tam prowadzony konkurs "Blog miesiąca", który ma na celu rozsławienie jednych z najlepszych opowiadań o One Direction w sieci. Żeby strona miała powodzenie, najpierw trzeba ją samą rozsławić. Dlatego dodaję tego posta, by pomóc autorkom :)
Mam nadzieję, że zajrzycie na bloga i pomożecie w jego działalności, poprzez zgłaszanie swoich lub czyichś blogów do eliminacji :)
Więcej info pod podanym linkiem.
Całusy,
Olga

poniedziałek, 7 maja 2012

Podsumowanie

Epilog w poście niżej.
To jest podsumowanie od autorki, niedotyczące przyszłości bohaterów. Przyszłość bohaterów została opisana w epilogu.

Na początek chciałabym Wam wszystkim BARDZO serdecznie podziękować  Za to, że dałyście szansę mojemu opowiadaniu, czytałyście je, komentowałyście i zostałyście tu ze mną do samego końca :) Pisząc miewałam lepsze i gorsze dni, dlatego powstawały lepsze i gorsze rozdziały. Jednak przeważały te lepsze dni, tak więc mam nadzieję, że również lepszych rozdziałów było więcej ;) Mam także nadzieję, że zgodnie z założeniami i tytułem bloga, udało mi się zabrać Was do innego świata. Świata Amandy i Niall’a :)

Druga rzecz: PRZEPRASZAM. Przepraszam, jeśli kogoś zawiodłam, czy to jakimś rozdziałem, gdyż był kiepski, czy przebiegiem niektórych wydarzeń, gdyż wolał, by potoczyły się inaczej, bądź czymkolwiek innym. Przepraszam też za wszelkie niedociągnięcia, przede wszystkim za to, że tak mało było reszty chłopców, zwłaszcza Liam’a i Louis’a. Wiem, że to ogromny minus tego opowiadania, ale mam nadzieję, że plusy choć trochę go przyćmiły :) Wiem też, że wiele rzeczy było zbyt idealnych i mimo iż były smutniejsze momenty to i tak zawsze pod koniec wszystko było dobrze…  Ale po prostu za bardzo kocham to opowiadanie, by zakończyć je krzywdą bohaterów. To mój pierwszy blog, dlatego teraz staram się uczyć na błędach.

Starałam się przelać w treść opowiadania jak najwięcej uczuć i jak najlepiej ukazać Wam postacie, które były narratorami w danej sytuacji. Pomimo iż zdarzały się inne perspektywy, przeważała jednak perspektywa Amandy, gdyż była ona główną bohaterką. Wiem, że czasami mogła wydawać się nudziarą, ale mam nadzieję, że mimo to zdobyła Waszą sympatię :)

Obie z dwóch przyjaciółek, zarówno Amanda jak i Rachel, mają w sobie coś ze mnie. Nieśmiałość Amandy ma źródło w mojej przeszłości, choć teraz wciąż czasami bywam nieśmiała :) Natomiast nieogarnięcie Rachel to ja na co dzień haha :D

Kto wie, może kiedyś powrócę do pisania o Amandzie i Niall’u? Wiele osób namawia mnie do stworzenia drugiej części… Niestety, wątpię, że powstanie, ale gdyby nagle naszła mnie masa nowych pomysłów to być może :) Opisałabym jeszcze jakieś wydarzenia sprzed epilogu, albo coś by się wymyśliło :) Gdybym rzeczywiście zdecydowała się na drugą część będę ją kontynuować tutaj, więc mam nadzieję, że nie zapomnicie o tym blogu i będziecie czasem na niego zaglądać :) Ale tak jak mówię, drugiej części raczej nie będzie.

No nic, to już chyba ostatni oficjalny wpis na tym blogu :) Jednak zapewne pojawią się tu posty o moich nowych blogach :) Jeśli jesteście ciekawe moich innych opowiadań u góry znajduje się zakładka „Moje blogi” (link), gdzie znajdziecie informacje z kim je piszę, bądź czy jest to moja własna praca, oraz krótkie opisy zachęcające do czytania :) Jeśli założę jakieś nowe blogi (a raczej tak będzie ;) ), to na pewno pojawią się w spisie :)

Jeszcze raz bardzo serdecznie dziękuję wszystkim Czytelniczkom  Zarówno tym, które są tu ze mną od początku, jak i tym, które dopiero niedawno poznały historię Amandy i Niall’a, a także tym, które dopiero w przyszłości przeczytają moje opowiadanie, już po zakończeniu go (bo kto wie, może będą takie? ;) ). Jestem Wam wdzięczna za całe Wasze wsparcie jakie mi okazałyście :)

Nie wiem, czy komukolwiek chciało się to czytać, no ale czułam potrzebę uwolnienia moich uczuć :) Chociaż i tak pewnie zapomniałam o połowie rzeczy, które chciałam napisać :P Mam do tego opowiadania ogromny sentyment i bardzo się z nim zżyłam. Pisanie rozdziałów sprawiało mi ogromną radość, więc nawet, gdyby czytało to kilka osób, to zapewne i tak nie zrezygnowałabym :)

Założyłam bloga 15 grudnia 2011 roku. To było cudowne 5 miesięcy. Cieszę się i dziękuję, że mi towarzyszyłyście.

To już, by było na tyle :) Ostatni podpis na tym blogu    :
Całusy,
Olga

Epilog

Jestem najszczęśliwszą dziewczyną na świecie. Mogę to powiedzieć z czystym sumieniem. Chcecie wiedzieć dlaczego? Może wrócę do wydarzenia sprzed trzech miesięcy.

Z okazji naszej trzeciej rocznicy Niall zabrał mnie popływać łódką po jeziorze. Było cudownie.
- Pięknie tu. – powiedziałam, na co chłopak mi przytaknął.
Niby wszystko było idealnie, ale od początku naszego pobytu tutaj Niall niewiele się odzywał, co było do niego niepodobne.
- Wszystko w porządku? – spytałam.
- Tak. – odparł niepewnie. – Po prostu trochę się denerwuję.
- Czym?
Wziął głęboki oddech, po czym uklęknął przede mną.
- Amanda… – zaczął, wyciągając coś z kieszeni. – Wyjdziesz za mnie? – otworzył pudełeczko z pierścionkiem.
Zaniemówiłam, wpatrując się w niego z szeroko otwartymi oczami. Niall patrzył na mnie wyczekująco.
- Boże, oczywiście, że tak! – krzyknęłam, rzucając się mu na szyję. Z radości aż się rozpłakałam.
- Spokojnie, bo przewrócimy łódkę. – zaśmiał się.
Siedzieliśmy wtuleni w siebie, ciesząc się swoją bliskością.
- Skoro się zgodziłaś to znaczy, że już niedługo będę mógł nazywać cię moją żoną. – powiedział z uśmiechem.
- A jak miałabym się nie zgodzić? – odpowiedziałam również z uśmiechem, po czym pocałowałam go najczulej, jak potrafiłam.

Mój ojciec z radością przyjął wieść o ślubie, podobnie jak Rachel, Diana (która stała mi się prawie tak bliska jak Rachel) i chłopcy. A właśnie, jesteście pewnie ciekawe, co u nich? Liam i Danielle pobrali się w zeszłym roku, Louis nadal spotyka się z Eleanor, Harry i Diana tworzą szczęśliwą parę, a Rachel i Zayn nadal są w sobie szaleńczo zakochani.

Przygotowania do ślubu zaczęły się dość wcześnie. Niall ma dość dużą rodzinę, więc musieliśmy rozesłać sporo zaproszeń. Moją druhną została oczywiście Rachel. Jeśli chodzi o szukanie sukienki, był to prawdziwy koszmar. Nie umiałam znaleźć odpowiedniej. Wszystkie, które podobały mi się na wieszakach, po założeniu ich na mnie, nie były już takie cudne. Albo fason okazywał się dla mnie nieodpowiedni, albo coś za bardzo odstawało, albo źle leżała. Niall zaproponował, że zamówi sukienkę szytą specjalnie na mnie, ale odmówiłam.

Byłam już chyba w dziesiątym sklepie z sukniami ślubnymi.
- Co sądzisz o tej? – spytałam, wychodząc z przebieralni.
- Nie. – odparła Rachel, krzywiąc się.
- A ta? – spytałam po chwili.
- Nie.
Westchnęłam i zabrałam się za przymierzanie ostatniej sukienki. Spojrzałam w lustro – wyglądała całkiem nieźle.
- A ta? – spytałam, szykując się na niezadowolenie ze strony przyjaciółki.
- O raju! – zachwyciła się. – Ta jest wręcz idealna! Świetnie na tobie leży i jest prześliczna. Niall’owi opadnie szczęka, kiedy cię zobaczy!
Uśmiechnęłam się, na myśl o tym.
- Dobra, bierzemy ją i idziemy szukać sukienki dla mnie. W końcu druhna też musi jakoś wyglądać. – posłała mi oczko.

Czas do ślubu zleciał bardzo szybko i nim się obejrzeliśmy, szykowaliśmy się już do uroczystości. Musiałam wstać wcześnie rano, gdyż było dużo roboty z moim wyglądem. Kiedy nareszcie znalazłam się przed kościołem byłam strasznie podenerwowana.

- Rachel, boję się. – jęknęłam.
- Nie masz się, czego bać. – uspokajała mnie. – Kochasz Niall’a, on kocha ciebie i to wszystko, co teraz się tak naprawdę liczy. Poza tym on na pewno też się denerwuje. – zapewniła. – No nic, muszę już lecieć do środka. Pamiętaj, masz wchodzić, kiedy usłyszysz muzykę. – powtórzyła mi, chyba po raz setny tego dnia, po czym zniknęła we wnętrzu kościoła.
- Spokojnie. – tata ścisnął moją rękę, próbując dodać mi otuchy. Przełknęłam głośno ślinę. – Mama byłaby z ciebie dumna. – szepnął.
Spojrzałam na niego. Wiedziałam, że mówił szczerze. Uśmiechnęłam się. Staliśmy chwilę, po czym usłyszeliśmy pierwsze dźwięki „Marszu weselnego”.
- Gotowa? – spytał ojciec, łapiąc mnie pod rękę.
Wzięłam głęboki oddech.
- Tak. – skinęłam głową.
Wkroczyliśmy do kościoła, gdzie przywitała nas setka spojrzeń, przepełnionych radością. Jednak inni w tym momencie byli dla mnie nieistotni. Teraz liczył się tylko chłopak, stojący przy ołtarzu, w drugim końcu kościoła. Odwrócił się i obdarzył mnie ciepłym uśmiechem. W jego oczach dostrzegałam miłość. Obdarowałam go swoim najsłodszym uśmiechem. Byłam taka szczęśliwa. To był najpiękniejszy dzień w moim życiu.

Jesteśmy rok po ślubie. Nadal kochamy się równie mocno, jak wcześniej. Na dodatek już niedługo zostaniemy rodzicami. Tak, jestem w ciąży, tym razem naprawdę. To już szósty miesiąc. Będzie to dziewczynka, postanowiliśmy nazwać ją Amy. Ładnie, prawda? Ja i Niall wiemy, że jesteśmy jeszcze młodzi, ale nie chcemy czekać z założeniem rodziny. Wierzymy, że sobie poradzimy.

Stałam na werandzie obserwując okolicę naszego domu. Naszego wspólnego domu. Poczułam, jak ktoś obejmuje mnie od tyłu i kładzie ręce na moim brzuchu. Odwróciłam się lekko – był to oczywiście Niall. Uśmiechnęłam się, a on oparł głowę na moim ramieniu.
- Kocham cię. – szepnął.
- Ja ciebie też. – odpowiedziałam również szeptem.
Odwróciłam się przodem do niego, a on objął mnie, trzymając ręce na moich plecach. Chwilę wpatrywaliśmy się sobie w oczy, uśmiechając się, po czym nasze usta złączyły się w pocałunku.

Jeśli chodzi o zespół nie rozpadł się on. Chłopcy nadal nagrywają piosenki, dają koncerty i spotykają się z fanami. Jednak teraz nie żyją już na tak wielkich obrotach, co działa na ich korzyść. Teraz, kiedy jestem w ciąży, Niall stara się poświęcać mi jak najwięcej czasu. W najbliższym czasie ich koncerty będą dość ograniczone, zwłaszcza, kiedy mała się urodzi. Jednak prawdziwi Directioners nie mają mu tego za złe, rozumieją go i wspierają.

Jak same widzicie wszystko dobrze się ułożyło. Kto by pomyślał, że odnajdę największe szczęście na lekcjach gry gitary? Dziękuję Ci mamo, że zaraziłaś mnie swoją pasją do muzyki. To wszystko dzięki Tobie.

 __________________________________________________________________

Jeden z anonimów zgadł w komentarzu pod 38 rozdziałem treść tego epilogu (jeśli chodzi o ślub), podobnie jak czikita XD pod 48 :D Napisałyście to na jaja, a miałyście rację ;D
Nie będę się tu rozpisywać, bo zrobiłam to już w poście wyżej :D No ale tylko powiem, że jestem zadowolona z tego epilogu ;)
NIE MAM ZAMIARU USUWAĆ TEGO BLOGA! Jeśli kiedyś zostanie usunięty to tylko przez blogspota (bo ostatnio często ma humorki i usuwa blogi).
Teraz moim „głównym” opowiadaniem będzie http://two-different-worlds-collide.blogspot.com/ Serdecznie zapraszam! :)

No i tak na miłe zakończenie popatrzcie, jakich Amandę i Niall’a narysowała dla mnie Kinga :3 Słodcy, prawda? ♥
Całusy,
Olga

EDIT: Zapomniałam Wam podziękować, bo to dzięki Wam moje opowiadanie zostało opowiadaniem kwietnia na http://onedirection.pl/ ♥ Nie macie pojęcia ile to dla mnie znaczy :) Dziękuję Wam z całego serca ! ♥

EDIT 2: Kurde, zapomniałam też o twitcamie xd Postaram się go zrobić jakoś niedługo, jak coś to dodam linka :) Obawiam się, że znowu może wyjść w czwartek między 15, a 17, a wiem, że większość z Was nie ma wtedy jak oglądać :s Dlatego postaram się zrobić jeszcze jakiś w bardziej odpowiednim terminie :)

czwartek, 3 maja 2012

Rozdział czterdziesty ósmy

Obudził mnie dźwięk budzika, którego wcale nie chciałam usłyszeć. To był ten dzień. Dziś miałam na zawsze pożegnać się z Londynem i wyprowadzić do USA. Podniosłam się z łóżka cała załamana. Szybko wykonałam poranną toaletę i ubrałam się. Malować mi się nie chciało, a poza tym zapewne i tak rozmazałabym sobie makijaż, płacząc. Zeszłam na dół, by zjeść śniadanie. W kuchni ojciec przywitał mnie krótkim „dzień dobry”, jednak nie odpowiedziałam. Zachowywałam się jak jakieś widmo. Niby byłam i robiłam wszystkie swoje zwyczajne czynności, ale nie odzywałam się i byłam kompletnie bez życia. Wszystko się zawaliło, całe moje życie.
Po rozmowie z Niall’em nie dałam rady porozmawiać z Rachel, więc zrobiłam to dopiero następnego dnia, czyli wczoraj. Rozpłakała się tak, że nie mogłam jej uspokoić. Próbowałam pocieszyć ją tym, że będzie mnie często odwiedzać, jednak nie pomogło. Zresztą na mnie też to nie działało.
Po zjedzeniu śniadania byliśmy już praktycznie gotowi, żeby jechać. Jednak ojciec obiecał mi, że zanim udamy na lotnisko, pojedziemy do domu dziecka, żebym mogła pożegnać się z Rachel. Kiedy dotarliśmy przed budynek okazało się, że chłopcy też tam są. Wszyscy, oprócz Niall’a. Zauważyłam również Dianę, z którą ja i Rachel się zaprzyjaźniłyśmy.
- Hej. – przywitałam ich smutno, wychodząc z samochodu.
- Cześć. – odpowiedzieli mi jak zwykle chórem, jednak tym razem bez ich entuzjazmu.
Rachel niemal natychmiast rzuciła się na mnie, cała we łzach.
- Będę tak strasznie z tobą tęsknić! – łkała.
- Ja za tobą też. – również się rozpłakałam.
Przyjaciółka nie chciała wypuścić mnie z uścisku, jednak w końcu zrobiła to, by dać innym szansę, żeby się ze mną pożegnać.
- Dbaj o Rachel. – szepnęłam do Zayn’a, kiedy się z nim żegnałam.
- Nie martw się, będę. – odparł. Nie martwiłam się. Wiedziałam, że dotrzyma słowa.
Pożegnałam się z pozostałymi chłopcami i Dianą, czując się coraz gorzej.
- A co z Niall’em? – spytałam ostrożnie.
Chłopcy nie odpowiedzieli, tylko spuścili wzrok.
- Nie ma zamiaru przyjść, tak? – spytałam, załamującym się głosem.
Pokiwali głowami na znak, że mam rację i popatrzyli na mnie ze współczuciem.
- Przykro nam. – powiedział cicho Liam.
Rozpłakałam się jeszcze bardziej. Zrobiliśmy nasz ostatni grupowy uścisk, po czym starałam się opanować łzy, nie chcąc rozklejać się przed ojcem. Wsiadłam do taksówki. Kiedy odjeżdżaliśmy wyglądałam przez szybę, patrząc ze łzami na moich przyjaciół, na moją rodzinę. Dziś ich opuszczałam. Na zawsze.
Wydawało mi się, że nic nie było mi dziś przychylne. Nawet radio. Puścili w nim piosenkę, która w tym momencie najlepiej nadawała się do zdołowania mnie, gdyż idealnie opisywała sytuację w jakiej się znajdywałam. Wsłuchiwałam się w tekst piosenki Taylor Swift „Breathe”.

I see your face in my mind as I drive away
Cause none of us thought it was gonna end that way
People are people
And sometimes we change our minds
But it's killing me to see you go after all this time

Music starts playin' like the end of a sad movie
It's the kinda ending you don't really wanna see
Cause it's tragedy and it'll only bring you down
Now I don't know what to be without you around

And we know it's never simple, never easy
Never a clean break, no one here to save me
You're the only thing I know like the back of my hand

And I can't breathe without you
But I have to
Breathe without you
But I have to

Never wanted this, never wanna see you hurt
Every little bump in the road I tried to swerve
But people are people
And sometimes it doesn't work out
Nothing we say is gonna save us from the fall out

And we know it's never simple, never easy
Never a clean break, no one here to save me
You're the only thing I know like the back of my hand

And I can't breathe without you
But I have to
Breathe without you
But I have to

It's 2 a.m., feelin' like I just lost a friend
Hope you know it's not easy, easy for me
It's 2 a.m., feelin' like I just lost a friend
Hope you know it's not easy, easy for me
And we know it's never simple, never easy
Never a clean break, no one here to save me
You're the only thing I know like the back of my hand

And I can't breathe without you
But I have to
Breathe without you
But I have to

Sorry, sorry 
Sorry, sorry 
Sorry, sorry 
Sorry

Śpiewałam po cichu „Sorry” i już dłużej nie udało mi się powstrzymać łez. Rozryczałam się na dobre.
- Proszę się zatrzymać. – zwrócił się mój tata do kierowcy.
- Ale… – mężczyzna chciał zaprotestować.
- Proszę się zatrzymać. – powtórzył.
Kierowca zjechał na bok i zatrzymał samochód. Mój tata wysiadł i podszedł do moich drzwi, otwierając je.
- Wysiądź na chwilę, dobrze? Chcę z tobą porozmawiać.
Zrobiłam, o co poprosił i starałam się nie potknąć przez łzy, które rozmazywały mi widok.
- Ty naprawdę go kochasz, prawda? – spytał wprost.
Kiwnęłam głową, przełykając głośno ślinę, co było spowodowane płaczem.
- Ich wszystkich. – powiedziałam cicho. – Byli dla mnie rodziną, której nie miałam. A Niall… Niall jest najważniejszym chłopakiem w moim życiu. – spuściłam głowę.
Westchnął.
- Nie wyjeżdżamy. – oznajmił.
- Co? – podniosłam głowę i wytrzeszczyłam oczy.
- Widzę jak cierpisz i nie mogę znieść myśli, że to przeze mnie. Miałem cię już więcej nie krzywdzić, w jakikolwiek sposób. A tymczasem skrzywdziłem cię, myśląc, że cię chronię. Przepraszam, że byłem taki zaślepiony.
Rzuciłam mu się na szyję, a po moich policzkach ponownie spłynęły łzy, jednak tym razem były to łzy szczęścia.
- Wracajmy. – tata uśmiechnął się do mnie.
Wsiedliśmy do taksówki, po czym mój ojciec poprosił taksówkarza, by zawrócił. Otarłam łzy z policzków i ledwo umiałam wysiedzieć na miejscu. Miałam ochotę skakać z radości. Kiedy dotarliśmy pod dom dziecka okazało się, że moi przyjaciele nadal tam stoją.
- Nie wyjeżdżamy! – krzyknęłam radośnie, wybiegając z samochodu.
 - Co?! – zdziwili się wszyscy.
- Nie wyjeżdżamy. – powtórzyłam.
Wszyscy wydali z siebie radosne okrzyki i rzucili się, by mnie uściskać.
- Ej chwila, a co z Niall’em? – spytał Louis.
- Co masz na myśli? – zdziwiłam się.
- Był tu przed chwilą.
- Co?!
- Przyjechał, bo miał nadzieję, że jednak zdąży się z tobą pożegnać. Powiedzieliśmy mu, że pojechałaś już na lotnisko, więc też się tam udał. – powiedział Liam. – Nie minął was przypadkiem?
- Nie wiem. – odparłam bezradnie, po czym podbiegłam do taksówki.
- Muszę natychmiast jechać na lotnisko. – oznajmiłam.
- Po co? – zdziwił się mój ojciec.
- Niall tam pojechał.
- No dobrze. – odparł, wręczając mi pieniądze na taksówkę.
Wsiadłam do samochodu i oznajmiłam dokąd chcę jechać, po czym taksówka ruszyła. Kiedy dotarliśmy na parking przed lotniskiem, rzuciłam kierowcy pieniądze i czym prędzej wysiadłam z auta. Pobiegłam do wejścia, ile sił w nogach. Stanęłam, rozglądając się za Niall’em, jednak nigdzie go nie widziałam. W pewnym momencie usłyszałam jakąś kłótnię, więc odwróciłam się w tamtą stronę. Ujrzałam, jak Niall kłóci się z jakimś ochroniarzem, próbując przedostać się przed odprawę.
- Musi mnie pan wpuścić, tam jest dziewczyna, którą kocham! – zwrócił się do mężczyzny.
- Niall! – krzyknęłam.
Momentalnie się odwrócił.
- Amanda! – odkrzyknął, gdy mnie ujrzał.
Zaczął biec w moją stronę, a ja w jego. Objął mnie mocno, a ja zarzuciłam mu ręce na szyję i zaplotłam nogi wokół jego pasa. Oboje płakaliśmy.
- Przepraszam. – zaczął Niall. – Nie potrafię bez ciebie żyć. Wcale nie chcę urywać kontaktu, po prostu mnie wtedy poniosło i…
- Nie wyjeżdżam. – przerwałam mu, patrząc na niego.
- Co? – zareagował tak samo, jak reszta.
- Nie wyjeżdżam. Zostajemy w Londynie. – uśmiechnęłam się.
Na jego ustach zagościł szeroki uśmiech, po czym przybliżył swoją twarz bliżej mojej i zaczął mnie namiętnie całować. Jedną rękę nadal miałam zarzuconą na jego szyi, a drugą położyłam na jego policzku, gładząc go. Nie przejmowaliśmy się tym, że otacza nas mnóstwo obcych ludzi. Liczyliśmy się tylko my. Tylko to, że byliśmy razem.
_____________________________________________________________________

Więc tak jak mówiłam epilog mam już prawie gotowy, ale zanim przyjdzie na niego kolej najpierw jeszcze jeden rozdział (czyli ten) :D Wiem, że powtarza się schemat „wszystko się wali, a potem wszystko jest pięknie”, ale po prostu nie umiałabym na stałe skrzywdzić bohaterów tego opowiadania, za bardzo się z nim zżyłam.
Proszę, nie miejcie mi za złe, że kończę tego bloga. Mnie też jest z tego powodu smutno, ale ile można ciągnąć jedno opowiadanie? A poza tym nie mam już prawie pomysłów do tej historii :s Spróbujcie mnie też zrozumieć...
Bardzo Wam dziękuję za ponad 160 komentarzy pod poprzednim rozdziałem ! ♥ Uwielbiam Was, wiecie? :3 Jak już pisałam jednej dziewczynie na twitterze, kocham Was za to, że czytacie :) Nie wiecie, jaka jestem Wam za to wdzięczna ♥
Epilog pojawi się, jak będzie dużo komentarzy :) Jedna dziewczyna proponowała mały szantażyk, mianowicie dodanie epilogu, jeśli pod rozdziałem będzie 200 komentarzy, jednak nie chcę Was szantażować :P Ale będzie mi baaardzo miło, jeśli mimo wszystko pod tym rozdziałem znajdzie się duża liczba komentarzy :)
Całusy,
Olga