czwartek, 23 lutego 2012

Rozdział trzydziesty czwarty

Wróciliśmy z Włoch dość późnym wieczorem. Kiedy tylko weszłam do pokoju Rachel od razu kazała mi zdać sprawozdanie z całego weekend’u. Opowiedziałam jej wszystko ze szczegółami, no może oprócz mojej nocy z Niall’em. Ona powiedziała mi, że pogodziła się z Zayn’em, ale czuje się winna, że go tak zraniła. Teraz stara się jeszcze bardziej okazywać mu jak bardzo go kocha.
W poniedziałek byłam na rozprawie w sądzie. Rose trafiła do zakładu psychiatrycznego, natomiast Kendra do poprawczaka. Co do Christy i Katy to zostały na wszelki wypadek objęte nadzorem kuratora.
Dziś był ostatni dzień szkoły. Właśnie apel dobiegał końca. Za chwilę wszyscy uczniowie pobiegną do wyjścia, szczęśliwi, że nareszcie są wolni. Jeszcze tylko ostatnia przemowa dyrektora, życzy nam szczęśliwych wakacji i… stało się. Większość uczniów była już na zewnątrz i skakała z radości. Dla mnie i Rachel wakacje nie były jakimś szczególnym okresem. Nigdy nigdzie nie wyjeżdżałyśmy. Jedyne z czego się cieszyłyśmy to zero sprawdzianów i prac domowych. Liczyłyśmy, że całe tegoroczne wakacje spędzimy z Niall’em, Zayn’em i resztą, ale niestety zaczniemy je bez nich. Jutro lecą do USA na tydzień. A skoro już mowa o chłopcach…
- Cześć, Skarbie. – usłyszałam głos Niall’a.
- Hej. – przywitałam go całusem. Miał ubrane ciemne okulary i kaptur na głowie. Jak zwykle w miejscach publicznych.
- Zdejmij ten kaptur, kiedy jesteś w szkole, młodzieńcze. – zwrócił się do niego jeden z nauczycieli.
- Już wychodzę. – powiedział Niall i pociągnął mnie za rękę. Wyszliśmy na zewnątrz w towarzystwie Zayn’a i Rachel.
- Poczekajcie chwilę, musimy zameldować się Susan. – powiedziałam do chłopców i pociągnęłam moją przyjaciółkę w stronę opiekunki.
- No dobrze, a co z wami, dziewczynki? – spytała. – Idziecie gdzieś, czy wracacie?
- Jeszcze nie wiemy. – odparłam. – Niall i Zayn przyszli po nas, więc jak coś to jesteśmy z nimi.
- Dobrze. Miłej zabawy. – uśmiechnęła się, po czym zajęła się innymi uczniami z sierocińca.
- Wybieramy się dokądś? – spytała Rachel, kiedy podeszłyśmy do Zayn’a i Niall’a.
- Może pójdziemy do nas? Popływalibyśmy w basenie, jest taka ładna pogoda. – zaproponował blondyn.
- I chłopcy wspominali, że chcą wieczorem zrobić jakąś mini imprezę nad basenem. – dodał mulat.
- Przecież jutro wcześnie wylatujecie. – zauważyłam.
- Ale chcemy spędzić z wami ten ostatni wieczór. – uśmiechnął się Niall. – Więc co wy na to?
- Jasne, czemu nie. – zgodziłyśmy się.
Pojechaliśmy do sierocińca. Razem z Rachel oznajmiłam Susan o naszych planach, po czym przebrałyśmy się w bikini i wrzuciłyśmy na siebie coś wygodniejszego.
Było wczesne południe. Ustaliłyśmy z chłopakami, że będziemy u nich do czwartej, a potem odwiozą nas, żebyśmy mogły się wyszykować na imprezę. Kiedy byłyśmy już gotowe zamknęłyśmy pokój, wyszłyśmy i skierowałyśmy się do czarnego auta chłopców. Kiedy dojechaliśmy na miejsce od razu udaliśmy się na basen. Zastaliśmy tam resztę chłopców oraz Danielle i Eleanor. Dołączyliśmy do nich w wodzie. Chłopcy chlapali się nawzajem jak małe dzieci, a kiedy jedna z nas wychodziła, by trochę się poopalać zaraz wrzucali ją powrotem do wody. Innymi słowy – za nic nie pozwalali nam wyjść.

***

Przypatrywałam się swojemu odbiciu w lustrze.
- Nieźle. – stwierdziłam.
- Nieźle? Ta sukienka leży na tobie nieziemsko! Wyglądasz niewinnie, a zarazem seksownie. – moja przyjaciółka poruszyła brwiami.
- Bez przesady. – zaśmiałam się.
W tym momencie usłyszałyśmy pukanie.
- Dowiemy się czy przesadzam. – mrugnęła do mnie, otwierając drzwi. – Cześć chłopcy. – przywitała Niall’a i Zayn’a.
- Cudownie wyglądasz. – powiedział mulat, przyciągając ją do siebie. Blondyn wyminął całującą się parę i stanął przede mną, wytrzeszczając oczy.
- Wyglądasz przepięknie. – zachwycił się.
- Niewinnie, a zarazem seksownie, prawda? – powtórzyła swoje słowa Rachel.
- Dokładnie. – wyszczerzył się Niall.
- Mówiłam jej to zanim przyszliście, ale mnie nie słucha. Może ty zdołasz przemówić jej do rozsądku.
- Nie słucha? – zmarszczył brwi, spoglądając na mnie. – Nie wiesz, że to nieładnie zaprzeczać czemuś, co jest prawdą?
- Ale…
- Żadnych „ale”. – przerwał, przyciągając mnie do siebie. – Jesteś najpiękniejszą dziewczyną jaką znam…
- Ja znam piękniejszą. – wtrącił Zayn, spoglądając na Rachel.
- Cicho! Dla ciebie Rachel jest najpiękniejsza, a dla mnie Amanda i wszyscy szczęśliwi.
- Dobra, nie bulwersuj się tak.
- Na czym to ja skończyłem? – spytał, spoglądając znowu na mnie. – A no tak. – powiedział, po czym mnie pocałował. Uśmiechnęłam się.
Pojechaliśmy do mieszkania chłopców. Kiedy podjeżdżaliśmy słyszałam już muzykę dochodzącą z ogródka. Impreza rzeczywiście była nieduża, byli na niej tylko najbliżsi przyjaciele i znajomi chłopców. Przywitaliśmy się ze wszystkimi, trochę potańczyliśmy, po czym usiedliśmy i zaczęliśmy rozmawiać z kilkoma osobami.
- Jak tam? – spytał Harry, podchodząc do nas z butelką piwa w ręce.
- Stary, nie upij się za bardzo, bo nie wiem czy pamiętasz, ale jutro lecimy do USA. – odpowiedział mój chłopak.
- Pamiętam, pamiętam. – mruknął, biorąc kolejny łyk, po czym odszedł.
Pogorszył mi się humor na myśl o całym tygodniu bez Niall’a.
- Coś się stało? – zmartwił się blondyn.
- Po prostu będę za tobą tęsknić. – odpowiedziałam smutno.
- Ja za tobą też. Nawet nie wiesz jak bardzo. – przytulił mnie. – Ale będę dzwonić, obiecuję. Wrócę nim się obejrzysz. – pocałował mnie w czoło.

***

Jest wtorek, minęły już cztery dni od wyjazdu chłopców. Bardzo tęsknię za Niall’em. Spodziewałam się, że będzie mi źle bez niego, ale nie wiedziałam, że aż tak będę odczuwać jego brak. Dzwonił tak jak obiecał, ale nie mogliśmy zbyt długo rozmawiać, chłopcy są bardzo zajęci. Co prawda cieszę się, że mogę usłyszeć jego głos, ale to nie to samo co mieć go blisko siebie – czuć dotyk, zapach, ciepło jego skóry. „To nie to samo…”
- Amanda, Susan prosi cię do siebie. – usłyszałam głos Rachel, kiedy weszła do pokoju. – Mówi, że to bardzo ważne.
Wstałam i posłusznie udałam się do Susan.
- Rachel powiedziała, że stało się coś ważne… – urwałam, kiedy zobaczyłam kto stoi obok opiekunki.
Stanęłam jak wryta. „To nie on”, wmawiałam sobie, „To nie możliwe”. Ale w głębi duszy wiedziałam, że to on. Prawie się nie zmienił, pomimo upływu ośmiu lat. Wyglądał tak jak go zapamiętałam, tak samo jak wtedy, gdy byłam małą dziewczynką. To jemu rzucałam się na szyję, kiedy wracał do domu. To jemu chwaliłam się obrazkami, które narysowałam. To on był moim wzorem, z którego brałam przykład. Ale wszystko do czasu. Do czasu, kiedy się to wszystko zaczęło, a ja zaczęłam się go bać. Stracił całe zaufanie, jakim go darzyłam. Od ośmiu lat myślałam, że jest już przeszłością, ale najwidoczniej myliłam się. Oto teraz, przede mną stał mój ojciec.
______________________________________________________________________

Przepraszam, że musiałyście długo czekać na taką beznadzieję -,- Mam teraz masę rzeczy w szkole i nie umiem się skupić na pisaniu, na dodatek nie mam na to czasu... Teraz rozdziały będą się rzadziej pojawiać :/
No ale przejdźmy do milszych rzeczy :) Jestem TAAAAAAKA DUMNA z chłopców za wygraną w Brit Awards! Poryczałam się, kiedy wygrali ♥
Dziękuję za ponad 50 komentarzy pod ostatnim rozdziałem. Od czasu jego dodania weszłyście na mojego bloga ponad 6 tysięcy razy :o Wow, dziękuję ♥
I wiem, że niektóre patrzą tylko na rozdziały, tak więc poinformuję też tu: zostałam nominowana a kategorii "Najlepiej wykreowana postać Niall'a" na http://onedirection-awards.blog.onet.pl/ za co bardzo dziękuję ♥ Jeśli chcecie to możecie na mnie głosować, ale ja Was nie zmuszam jak coś xd + Głosujcie też w innych kategoriach! ♥
A i jeśli widzicie jakieś błędy w opowiadaniu to proszę zwróćcie mi uwagę, żeby nie wyszło znowu "Siedziałam na piasku między nogami Niall'a, oparta o jego plecy", bo taka pozycja jest chyba niemożliwa xd Dziękuję Tusia ♥
Całusy,
Olga

poniedziałek, 20 lutego 2012

Nominacja

Hej :)
Bardzo dziękuję za nominację na http://onedirection-awards.blog.onet.pl/ ♥ Udało mi się dostać do 2 etapu głosowania, czego się nie spodziewałam O.o No ale bardzo mnie to cieszy :) Jeśli chcecie, to możecie na mnie głosować w sondzie "Najlepiej wykreowana postać Niall'a", ale zachęcam też do głosowania w innych kategoriach!
Całusy,
Olga

sobota, 18 lutego 2012

Rozdział trzydziesty trzeci

*Perspektywa Amandy*

Obudziłam się wtulona w Niall’a. No tak to ja mogę się z chęcią budzić codziennie. Pomimo, że leżeliśmy blisko siebie to i tak ledwo się mieściliśmy, no ale w końcu to łóżko było mniejsze. Spojrzałam na śpiącego chłopaka, wyglądał tak niewinnie. „Nie to co dzisiejszej nocy”, zaśmiałam się w duchu. Pocałowałam go delikatnie w usta, po czym wstałam i podniosłam szlafrok leżący w tym samym miejscu, w którym go rzuciłam. Szczerze mówiąc to sama siebie wczoraj zaskoczyłam. Okryłam się, poszłam do łazienki odbyć poranną toaletę i ubrać się, po czym poszła do kuchni zrobić coś na śniadanie. Spojrzałam co mamy w lodówce i zdecydowałam, że będziemy jeść naleśniki. Kiedy zaczęłam je smażyć w powietrzu unosił się cudowny zapach.
- Mmm, czy ja czuję naleśniki?
Odwróciłam głowę i ujrzałam uśmiechniętego Niall’a w bokserkach, zmierzającego w moim kierunku.
- Dobrze spałaś? – spytał, obejmując mnie od tyłu i całując w policzek.
- Bardzo dobrze. – uśmiechnęłam się. – Jesteś głodny?
- Bardzo.
- No tak, głupie pytanie. – zaśmiałam się.
- Pomóc ci w czymś?
- Mógłbyś wyjąć jakieś talerze?
- Jasne.
- I sztućce.
- Po co?
- Jak to po co?
- Przecież naleśniki można jeść rękami.
- Jak chcesz to jedz rękami, ale ja preferuję sztućce.
Zjedliśmy śniadanie, po czym Niall poszedł do łazienki ogarnąć się.
- Mamy na dziś jakieś plany? – zapytałam, gdy wyszedł.
- Będziemy pływać w morzu.
- Ale przecież jesteśmy pod Rzymem…?
- Wiem o tym, dlatego wynająłem samochód. Spakujemy do niego wszystkie rzeczy, pojedziemy nad morze, a potem stamtąd wrócimy samolotem do Londynu.
- A ile się stąd jedzie nad morze?
- Jakieś dwie godziny. To co powiesz na mój pomysł?
- Bardzo mi się podoba. – uśmiechnęłam się.
Przez ten jeden dzień nie zdążyliśmy się tu zagościć, więc zbieranie naszych rzeczy nie zajęło dużo czasu. Spakowaliśmy wszystko do wynajętego samochodu, po czym ruszyliśmy w drogę. Podróż mijała nam bardzo przyjemnie, rozmawialiśmy, śmiejąc się co chwilę. Kilka razy musiałam uspokajać Niall’a, bojąc się, że doprowadzi do wypadku. Kiedy mieliśmy za sobą ponad półtorej godziny jazdy postanowiłam zadzwonić do Rachel i sprawdzić co u niej. Ehh… Ubzdurała sobie, że Zayn flirtował z jakąś dziewczyną.
- Jesteśmy. – oznajmił Niall.
- Muszę już kończyć, pa. – pożegnałam się z Rachel.
- Co się stało?
- Rachel ma zbyt wybujałą wyobraźnię i zero pojęcia o tym, gdzie jest. – wywróciłam oczami.
Zaparkowaliśmy i wyjęliśmy potrzebne rzeczy, po czym udaliśmy się na plażę.
- Jakoś tu pusto. – zauważyłam.
- Bo ten fragment jest zarezerwowany tylko dla nas. – wyjaśnił, zatrzymując się i rozkładając ręczniki na piasku. Ściągnęliśmy ubrania i posmarowaliśmy filtrem.
- Idziemy popływać? – zapytał mój chłopak.
- Teraz wolę się poopalać.
- No chodź ze mną. – poprosił.
- Potem… Aaa! – zaczęłam panikować, kiedy Niall wziął mnie na ręce i zmierzał w kierunku wody. – Postaw mnie! – krzyczałam, jednak on nie słuchał. Wbiegł do morza i wrzucił mnie do wody. Wynurzyłam się wkurzona, podczas gdy on bawił się w najlepsze. – Śmieszy cię to?! – krzyknęłam.
- Kochanie, nie denerwuj się. – uśmiechnął się słodko. – Chodź, dostaniesz całusa na przeprosiny.
Przysunął się, położył ręce na moich plecach i pocałował namiętnie. „I jak ja mam się na niego wkurzać, kiedy on mnie tak wynagradza?”, pomyślałam. Z pasją oddawałam pocałunek, jednak ocknęłam się, kiedy poczułam jak odwiązuje stanik mojego bikini.
- Co ty wyrabiasz?! – krzyknęłam, lecz było już za późno. Odsunął się ode mnie, uśmiechając się chytrze i kręcąc na palcu moim stanikiem. Całe szczęście woda sięgała mi do szyi, bo co by było gdyby ktoś nas przyuważył… – Oddaj mi to! – krzyknęłam.
- Czemu?
- Jeszcze się pytasz?!
- Daj spokój, masz się czym pochwalić. – uśmiechał się głupio.
- Ale niekoniecznie chcę się tym dzielić z całym światem.
- Tu jesteśmy tylko my.
- Ale przecież mogą tu być jacyś paparazzi.
- W sumie masz rację… Ale jeśli chcesz to odzyskać, muszę dostać coś w zamian.
Podeszłam do niego i zajęłam go pocałunkiem, podczas gdy moja ręka zbliżała się do jego, aż w końcu wyrwała moją własność.
- Dobra, teraz mi to zawiąż. – poprosiłam.
- Tego nie było w umowie.
„Czy on przestanie się tak głupio szczerzyć?”.
- No weź.
- Już dobrze, dobrze. – zrobił, o co poprosiłam. – Skoro jesteś już cała mokra to może zostaniesz tu ze mną, co? – zrobił słodką minkę.
- Eh, no zgoda.
- Dziękuję. – pocałował mnie w policzek.
Trochę pływaliśmy i wygłupialiśmy się w morzu, po czym poszliśmy osuszyć się na słońcu. Położyliśmy się na ręcznikach, a Niall zaczął całować mnie po szyi akurat, kiedy zadzwoniła Rachel.
- Halo? – spytałam, chichocząc z powodu zachowania mojego chłopaka.
- Możesz chwilę pogadać, czy bardzo wam przeszkadzam?
- Niall, przestań. Rozmawiam z Rachel. Dziękuję. Mów. – zwróciłam się do przyjaciółki.
- Całowałam się z Shane’em. – wyparowała.
- Co?! Jak to całowałaś się z Shane’em?!
- Niall nie musiał o tym wiedzieć. – mruknęła, a ja dostrzegłam zdziwienie na twarzy chłopaka, które wywołały moje słowa.
Rozmawiałam jeszcze chwilę z przyjaciółką, a potem wyjaśniłam Niall’owi, o co chodziło. Jeszcze trochę poleżeliśmy na plaży, po czym udaliśmy się na lunch do restauracji położonej przy plaży. Zabudowana była tylko kuchnia. Mini bar, scena i stoliki znajdowały się na świeżym powietrzu. Podczas jedzenia oglądaliśmy występy karaoke. Niektóre były całkiem niezłe, inne gorsze, ale przecież przede wszystkim chodziło o zabawę. Kiedy skończyliśmy posiłek Niall przeprosił mnie na chwilę i wstał od stolika. Śledziłam go wzrokiem. Powiedział  coś do DJ’a, na co ten się uśmiechnął. „Co Niall robi?”, zastanawiałam się.
- Wielkie brawa dla naszej kolejnej uczestniczki, – powiedział mężczyzna do mikrofonu. – uroczej brunetki z tamtego stolika. – wskazał na mnie.
- Co? – wydukałam. – O, nie. Nie ma mowy.
- Dlaczego? – spytał Niall, podchodząc do mnie. – Przecież świetnie śpiewasz.
- Ale za nic nie wystąpię na oczach tych wszystkich ludzi.
- Daj spokój, będzie fajnie. – zachęcał, ale ja mimo to nie miałam ochoty. Niestety jestem za słaba i zaciągnął mnie na scenę siłą.
- Proszę. – uśmiechnął się DJ, podając mi mikrofon. – Wybierz piosenkę. – powiedział, pokazując na listę.
- A macie tu może gitarę? – zapytałam lekko speszona. – Zaśpiewałabym własną piosenkę.
- Ooo, to coś nowego. Tak, mamy gitarę. Już po nią idę. – powiedział, a po chwili wrócił z instrumentem w rękach. – Jak masz na imię?
- Amanda.
- Proszę państwa, Amanda zaśpiewa nam własną piosenkę. Wielkie brawa dla niej. – publiczność spełniła prośbę.
- Napisałam tę piosenkę dla mojego chłopaka. – uśmiechnęłam się lekko do Niall’a.

Before I fall too fast
Kiss me quick but make it last
So I can see how badly this will hurt me
When you say ‘goodbye’
Keep it sweet, keep it slow
Let the future pass and don't let go
But tonight I could fall too soon
Under this beautiful moonlight

But you're so hypnotizing
You've got me laughing while I sing
You've got me smiling in my sleep
And I can see this unraveling
Your love is where I'm falling
But please don't catch me

See this heart, won't settle down
Like a child running scared from a clown
I'm terrified of what you do
My stomach screams just when I look at you
Run far away so I can breathe
Even though you're far from suffocating me
I can't set my hopes too high
'Cause every 'hello' ends with a 'goodbye'

But you're so hypnotizing
You've got me laughing while I sing
You've got me smiling in my sleep
And I can see this unraveling
Your love is where I'm falling
But please don't catch me

So now you see why I'm scared
I can't open up my heart without a care
But here I go, it's what I feel
And for the first time in my life I know it's real

But you're so hypnotizing
You've got me laughing while I sing
You've got me smiling in my sleep
And I can see this unraveling
Your love is where I'm falling
So please don't catch me
If this is love please don't break me
I'm giving up so just catch me

Publiczność zaczęła bić gorące brawa. Uśmiechnęłam się nieśmiało. Oddałam gitarę i zeszłam ze sceny.
- Co sądzisz? – spytałam, podchodząc do Niall’a. Chłopak wstał i objął mnie mocno. Usłyszałam szloch. – Czy ty płaczesz? – zdziwiłam się. – Niall?
- To było cudowne. Dziękuję. – odpowiedział, wtulając twarz w moje włosy.
- Nie ma za co. – odpowiedziałam, przytulając się do niego.

***

Siedziałam na piasku między nogami Niall’a, oparta o jego brzuch. Chłopak obejmował mnie ramionami. Oglądaliśmy włoski zachód słońca.
- Pięknie. – westchnęłam.
- Tak. – Niall przytaknął, oparł głowę na moim ramieniu i przytulił mnie mocniej. – Kocham cię, Amanda. – szepnął.
- Ja ciebie też. – odpowiedziałam, odwracając się, by złożyć pocałunek na jego ustach.
________________________________________________________________________

*Nie mam pojęcia ile się jedzie z Rzymu do jakiegoś nadmorskiego miasta xd Wybaczcie jeśli wypisałam totalne bzdury, co do tego :P
**Jeśli nie rozumiecie tekstu piosenki to wydaje mi się, że TUTAJ jest dobre tłumaczenie ;)

Nie mogłyście się doczekać tego rozdziału, a ja go zwaliłam -,- Przepraszam. No ale dedykuję go mojej Kice ♥
Kurde po tym włoskim festiwalu, na którym wczoraj występowali chłopcy mam dość Włoch na długi czas -,- A tu jeszcze musiałam pisać rozdział jak tam są xd
Były komentarze, że w poprzednim rozdziale Zayn za szybko wybaczył Rachel. Jedna dziewczyna napisała, że musiał ją strasznie kochać skoro tak zrobił i właśnie o to mi chodziło :P Miałam nie godzić ich jeszcze, ale nie chciałam póki co zaczynać kolejnego dramatu ;p
Całusy,
Olga


EDIT: Wiedziałam, że o czymś zapomniałam. Zapomniałam podziękować Wam za ponad 50 000 wyświetleń :o Nie ogarniam ♥

środa, 15 lutego 2012

Rozdział trzydziesty drugi

*Perspektywa Rachel*

- Cześć, Rach. – szczerzył się głupio.
- Cześć, Shane. – mruknęłam.
- Czyżbyś przemyślała moją ofertę?
- Nie. Po prostu się zgubiłam. Chciałam zapytać kogoś o drogę no i na moje nieszczęście musiałam trafić akurat na ciebie.
- Ja tam uważam, że miałaś szczęście. – mrugnął do mnie. – Ale co ty tu robisz sama, nie znając okolicy?
- Nie twoja sprawa.
- Jeśli chcesz, żebym ci pomógł to lepiej powiedz. – powiedział chytrze.
- Daruj sobie. Zapytam kogoś innego.
Już zaczęłam odchodzić, ale chwycił mnie za rękę.
- Rach, przepraszam.
Spojrzałam na niego gniewnie.
- To znaczy, Rachel. – poprawił się. – Wiem, że od mojego powrotu nie dogadujemy się dobrze… Ale chciałbym to zmienić. Nadal jesteś ważną częścią mojego życia.
- Ale ty nie jesteś już częścią mojego. – odparłam chłodno.
- Wiem. – posmutniał. – Ale ja nie umiem o tobie zapomnieć… Dlatego wróciłem. Bo strasznie za tobą tęskniłem.
Zrobiło mi się go trochę żal. Nie powinnam była zachowywać się tak oschle w stosunku do niego.
- Ja nadal cię kocham. – powiedział, po czym przybliżył swoją twarz do mojej. Stałam zaskoczona, podczas gdy Shane składał pocałunek na moich ustach.
- Rachel?!
Ten głos wyrwał mnie z osłupienia. Natychmiast oderwałam się od Shane’a i odwróciłam się w kierunku, z którego dochodził krzyk.
- Zayn, to nie tak jak myślisz… – wyjąkałam.
Chłopak patrzył na mnie niedowierzając.
- Nie? Więc wcale nie całujesz się ze swoim byłym? – spytał ironicznie.
- No dobra, może jednak jest tak jak myślisz… – mruknęłam. – Ale mogę ci to wyjaśnić…
- Nie obchodzą mnie twoje wyjaśnienia, tak samo jak ciebie przed chwilą nie obchodziły moje. – rzucił szorstko, odwrócił się i odszedł.
- Troskliwy chłopak z niego, żeby zostawiać swoją dziewczynę zgubioną w mieście.
Odwróciłam się do Shane’a. Na jego ustach gościł tryumfalny uśmieszek.
-Ty… – syknęłam. – Celowo to zrobiłeś!
- Jeśli chodzi o całowanie cię na jego oczach to owszem. Widziałem, że idzie w naszym kierunku. Ale ja naprawdę nadal cię kocham. – ujął mnie za dłonie.
- Ale ja kocham Zayn’a! – krzyknęłam, wyrywając się.
- Zasługujesz na kogoś lepszego niż ten laluś. – jego ton był kpiący.
- Nie mów tak o nim! Jest najlepszym, co mnie w życiu spotkało! Nie dorastasz mu do pięt!
- Daj spokój. Lecisz na niego tylko dlatego, że jest sławny i ma kasę.
O, nie! Tego było już za wiele! Zamachnęłam się i wymierzyłam mu solidny cios „z liścia”. Spojrzał na mnie zaskoczony. Prychnęłam i odwróciłam się, odchodząc.
„No to pięknie się narobiło”, pomyślałam. Wcale nie chciałam całować się z Shane’em. No i właściwie to ja go nie całowałam… To on całował mnie, ja nie odwzajemniłam pocałunku. „Ale też go nie przerwałam”, zauważyłam. Ale to wszystko przez zaskoczenie… Tak czy siak muszę znaleźć Zayn’a i mu to wytłumaczyć, zamiast tłumaczyć się sama sobie.
Szłam w kierunku, w którym odszedł Zayn. Na szczęście w końcu rozpoznałam okolicę. Tylko, że to było strasznie daleko od domu dziecka. „Eh, czeka mnie długi spacer”.

***

- Dlaczego wróciłaś pieszo? – spytała mnie Susan, gdy wreszcie dotarłam na miejsce.
- Pojawił się pewien problem.
- Czyżby miał na imię Shane?
- Tak. – westchnęłam.
- Nie martw się, będzie dobrze.
- Mam nadzieję. – odpowiedziałam, po czym skierowałam się do mojego pokoju. Rzuciłam się na łóżko i zadzwoniłam do Amandy.
- Halo? – usłyszałam poprzez śmiech.
- Możesz chwilę pogadać, czy bardzo wam przeszkadzam?
- Niall, przestań. Rozmawiam z Rachel. Dziękuję. Mów. – zwróciła się do mnie.
- Całowałam się z Shane’em. – wyparowałam.
- Co?! Jak to całowałaś się z Shane’em?!
- Niall nie musiał o tym wiedzieć. – mruknęłam.
- Przepraszam.
- Tylko niech nie mówi chłopcom!
- A nie uważasz, że powinnaś być uczciwa w stosunku do Zayn’a i sama mu powiedzieć?
- Właśnie największy problem w tym… że on to widział.
- Ale Rachel, dlaczego ty to zrobiłaś?
- Tak właściwie to ja nic nie zrobiłam… – próbowałam się bronić. – Wtedy jak się zgubiłam powiedziałaś, żebym zapytała kogoś o drogę. Podeszłam do chłopaka, który stał tyłem do mnie i okazało się, że to Shane. Chwila… Więc to twoja wina!
- Jak to moja?! To ty go całowałaś!
- Ale to ty kazałaś mi spytać kogoś o drogę i dlatego go spotkałam! I ja go nie całowałam!
- Nic by się nie stało, gdybyś się nie zgubiła! I jak to go nie całowałaś, skoro na początku powiedziałaś, że całowałaś się z Shane’em?
- No bo… On wyznał, że nadal mnie kocha. Zaskoczył mnie tym i pocałował. Ale ja nie odwzajemniłam pocałunku.
- Przynajmniej tyle… Ale tym razem go nie odepchnęłaś?
„Czemu ona musi wszystko zauważyć?”
- No, nie… Ale byłam w szoku, to dlatego. Wtedy przyszedł Zayn, zawołał mnie i od razu odsunęłam się od Shane’a. Zayn powiedział, że ja nie chciałam wysłuchać jego, więc on też nie będzie mnie słuchał.
- Teraz już wiesz, że głupio się zachowałaś osądzając go o flirt?
- No, może trochę przesadziłam… Ale słuchaj, to nie koniec. Okazało się, że Shane widział Zayn’a i celowo pocałował mnie na jego oczach.
- A to podła świnia…
- Mało powiedziane. Teraz muszę to jakoś odkręcić.
- A jesteś wreszcie w domu dziecka?
- Tak. Dobra, dzwonię do Zayn’a. Jakieś wskazówki, albo rady dla mnie?
- Powiedz mu jak bardzo go kochasz.
- Taki miałam zamiar. Dobra, kończę. Papa.
- Pa, powodzenia.
„Przyda się”, pomyślałam. Miałam Zayn’a w szybkim wybieraniu. Kliknęłam zieloną słuchawkę. Dziesięć sygnałów, a potem powiadomienie, że numer nie odpowiada. Spróbowałam drugi raz – to samo. Trzeci raz – bez zmian. Dzwoniłam tak jeszcze jakieś cztery, albo pięć razy, ale nie odbierał. W końcu zrezygnowałam. Nagle zaczęłam płakać. Zorientowałam się, że przez taką głupią kłótnię mogę stracić Zayn’a. Zmęczona po tych wszystkich wydarzeniach postanowiłam położyć się, pomimo że była dopiero szesnasta. Nie minęło dużo czasu, gdy odpłynęłam.

***

Obudziłam się z wrażeniem, że ktoś mnie obserwuje. Leniwie otworzyłam powieki i ujrzałam… nikogo innego jak mojego chłopaka. Siedział obok mnie i gładził po plecach.
- Zayn…
- O, przepraszam. Nie chciałem cię budzić. – natychmiast zabrał rękę.
- Co ty tu robisz?
- Chciałem porozmawiać. Pukałem, ale nie otwierałaś, a Susan mówiła, że jesteś w pokoju… więc wszedłem i ujrzałem, że śpisz.
- Dlaczego nie odbierałeś, kiedy dzwoniłam? – spytałam, podnosząc się do pozycji siedzącej.
- Byłem wkurzony, więc ignorowałem twoje telefony…
- W takim razie dlaczego przyszedłeś?
- Uświadomiłem sobie, że za bardzo cię kocham, by cię stracić, bez pozwolenia ci na jakiekolwiek wyjaśnienia.  – powiedział, patrząc mi w oczy. Czułam jak napływają do nich łzy.
- Przepraszam. – powiedziałam, łkając. – Nie chciałam, żeby do tego doszło…
- Dlaczego go pocałowałaś?
- Ja go nie pocałowałam, to on całował mnie.
- Więc czemu tego nie przerwałaś?
- Bo byłam w szoku… Wyznał mi, że nadal mnie kocha, że nadal jestem częścią jego życia. Nie spodziewałam się tego. Ale ja naprawdę nic do niego nie czuję. Oprzytomniałam, gdy tylko usłyszałam twój głos. To ciebie kocham. – łzy płynęły po moich policzkach. – Też nie chcę cię stracić. – szepnęłam.
Zayn przytulił mnie do siebie i starł łzy z policzków.
- Proszę, obiecaj, że następnym razem nie pozwolisz mu się całować. Nie wiesz jak bardzo to boli…
„Jak ja go zraniłam…”
- Nie będzie następnego razu. – zapewniłam. – Nie mam zamiaru nigdy więcej widzieć go na oczy. Przepraszam, to wszystko moja wina. Gdybym nie uciekła z tej restauracji to nic by się nie wydarzyło. Zayn… – zawahałam się. – Ty nie flirtowałeś z tą dziewczyną, prawda? – spytałam z nadzieją.
Zaśmiał się.
- Oczywiście, że nie. – pocałował mnie w czoło.
- Ale w takim razie co robiłeś przed tą restauracją? I dlaczego okłamałeś mnie, że rzuciłeś palenie?
- Nie okłamałem cię. Naprawdę rzuciłem, ale wtedy byłem podenerwowany tą sprawą z twoim byłym. Bałem się, że pomimo tego co mówiłaś, możesz chcieć do niego wrócić… I po prostu miałem taką potrzebę, że nie umiałem wytrzymać. Wyszedłem mając nadzieję, że ktoś akurat tam pali i wtedy spotkałem tę dziewczynę. Paliła. Dała mi jednego papierosa, a ja podziękowałem. Chwilę rozmawialiśmy, to tyle.
- Przepraszam, że cię osądziłam… – spuściłam głowę. – Amanda ma rację, mam zbyt wybujałą wyobraźnię.
- Może troszkę. – przyznał. – Ale dla mnie i tak jesteś idealna. – powiedział, po czym mnie pocałował. – A co do Amandy, to ona i Niall nie próżnują. – zaśmiał się.
- Co masz na myśli?
- Pokażę ci coś. – wyciągnął telefon. Wszedł na Internet, na jakąś stronę plotkarską.
- Zayn, oni tam wypisują same bzdury.
- Tak, ale zdjęcia są prawdziwe. – powiedział, podając mi telefon. Spojrzałam i… wybuchłam śmiechem. Zdjęcie przedstawiało parę, kąpiącą się w morzu. Amanda była zakryta po szyję, a Niall stał nieopodal niej… kręcąc na palcu stanikiem od jej bikini. Na następnym zdjęciu dziewczyna dawała mu buziaka, wyrywając swoją własność.
- Wygląda na to, że nieźle się tam bawią. – stwierdziłam.
- Jak chcesz to też możemy się zabawić. – uśmiechnął się chytrze.
- Może lepiej nie tutaj. – powiedziałam, śmiejąc się, po czym dałam mu całusa na pocieszenie. – Kocham cię, Zayn.
- Ja ciebie bardziej. – mruknął, przytulając mnie do siebie.
„Znowu wszystko jest idealnie”, pomyślałam.
________________________________________________________________________

*Wiem, że nie można od tak rzucić palenia, ale nie pisałam, kiedy dokładnie Rachel poprosiła o to Zayn'a :P A i opiszę ten sam dzień z perspektywy Amandy :D

Rozdział dedykowany Karolajnie, Jessice i Monice ♥ Nie wiem czy jeszcze jakieś dziewczyny ze zlotu czytają mojego bloga :P A tak a propos to dziękuję wszystkim, które na nim były. Było świetnie ♥ Cieszę się, że Was poznałam i nie mogę się doczekać następnego :D
Dziękuję też dziewczynom, które wpadły w piątek na twitcam'a, było bardzo fajnie :D Pomimo, że zeszłyśmy na tematy dojenia krów O.o xd
A i mam nadzieję, że dziewczyny się nie obrażą jeśli wstawię tu zdjęcie ze zlotu :D Akurat na jedynym wyraźnym mnie nie widać xd No ale oszczędziłam w ten sposób Wasze oczy ;d


Całusy,
Olga

EDIT: A no i oczywiście dedyk też dla Tusi i Sabiny, które są ze mną w klasie, czytają mojego bloga i też były na zlocie :D ♥

piątek, 10 lutego 2012

Rozdział trzydziesty pierwszy

*Perspektywa Rachel*

Amanda i Niall polecieli wczoraj do Włoch. Ona to ma się z nim dobrze. No ale ja też nie mogę narzekać, w końcu mam Zayn’a. On jest taaaaki słodki, kochany, troskliwy, zabawny, no i mogłabym tak wymieniać godzinami, ale po co? Wystarczy na niego spojrzeć i już się to wszystko wie. A, jeszcze tylko wspomnę cechę, która najbardziej rzuca się w oczy: jest taaaaaaki przystojny. Nadal nie mogę uwierzyć w swoje szczęście i w to, że z nim jestem. Od kiedy zostałam fanką One Direction marzyłam, żeby chociaż go spotkać. Jasne, w mojej wyobraźni nie było to tylko spotkanie fanki, raczej miłość od pierwszego wejrzenia, no ale mniejsza z tym. W każdym razie nigdy nie przypuszczałam, że moje marzenia się spełnią. Ja naprawdę zakochałam się w nim od pierwszego wejrzenia. Kiedy byliśmy już razem dowiedziałam się, że on też. Jestem z nim szczęśliwa jak nigdy wcześniej. Codziennie mówi mi, że jestem piękna i że kocha mnie nad życie. Słodziak, prawda?
Z moich rozmyślań wyrwało mnie pukanie do drzwi. To na pewno Zayn! Powiedział, że wpadnie po południu. Otworzyłam… jednak to nie był on.
- Co ty tu robisz? – spytałam zdziwiona. W drzwiach stał mój były – Shane.
- A gdzie hej, miło cię widzieć? – spytał z uśmiechem.
- Może mnie wcale nie jest miło cię widzieć?
- No weź, Rach.
- Nie mów tak do mnie.
Zaśmiał się.
- Nigdy nie lubiłaś, gdy tak na ciebie mówiłem.
- Tak. Nadal nie lubię. Powiesz mi w końcu co ty tu robisz?
- Wróciłem do miasta.
- I co w związku z tym?
- Znowu możemy być razem. – powiedział, po czym zaczął się do mnie przybliżać, ale go odepchnęłam.
- Co ty wyrabiasz koleś?! – usłyszałam krzyk Zayn’a. Szedł wściekły w naszą stronę. Co jak co, ale Zayn bywa strasznie zazdrosny, więc po tym co zobaczył nie spodziewałam się innej reakcji.
- Nie twoja sprawa. – odpowiedział mu Shane.
- No chyba jednak moja skoro dobierasz się do mojej dziewczyny! – popchnął go.
- Zayn, uspokój się. – poprosiłam.
- Twojej dziewczyny? – spytał zdziwiony.
- Tak.
- Shane, idź stąd.
- Moja propozycja jest nadal aktualna. Przemyśl to. – uśmiechnął się pewnie, po czym odwrócił się i odszedł.
- Jaka propozycja?! – Zayn nadal był niespokojny.
- Nie krzycz. – poprosiłam.
- Przepraszam. – zmieszał się. – Nie chciałem na ciebie krzyczeć… Tylko po prostu kiedy zobaczyłem, co ten koleś wyrabia zagotowało się we mnie.
- Widziałeś, że go odepchnęłam. Wejdź, porozmawiamy.
Wszedł i zamknął za sobą drzwi. Mnie i Zayn’owi opiekunki też na to pozwoliły, miały do nas zaufanie, a poza tym przecież ja i Amanda byłyśmy prawie dorosłe.
- Więc o co chodziło z tym kolesiem? – spytał, siadając na łóżku.
- Tylko się nie denerwuj. – powiedziałam, siadając obok niego. – To był Shane, mój były chłopak.
- Czego chciał? – widziałam, że stara się być spokojny.
- Chciał, żebym do niego wróciła. Zerwaliśmy pół roku temu, bo wyprowadził się do USA. Uznaliśmy, że związek na odległość nie ma sensu. Kiedy usłyszałam jak ktoś puka myślałam, że to ty, ale okazało się, że to Shane. Powiedział, że wrócił do miasta i że znowu możemy być razem.
Zayn zaklął pod nosem.
- A czy ty… nadal go kochasz? – spytał niepewnie.
- Nie. – zapewniłam. – Chciałam z nim zerwać, nie układało nam się dobrze w związku, więc jego wyjazd dał mi szansę, żeby rozstać się z nim bez kłótni. Ale nie kocham go, kocham ciebie. Shane należy już do przeszłości, to ty jesteś moją przyszłością. – uśmiechnęłam się. Odwzajemnił uśmiech i mnie pocałował.
- Kocham cię. – szepnął mi do ucha.
- Też cię kocham. – odpowiedziałam na głos. Przytulił mnie do siebie.
- Masz ochotę pójść coś zjeść? – spytał.
- Tak, jestem głodna.
- W takim razie zabieram cię do restauracji. – postanowił.
- Nie musisz…
- Ale chcę. Wszystko co najlepsze dla mojej Księżniczki. – pocałował mnie w policzek.
Poinformowaliśmy opiekunki, że wychodzimy, po czym pojechaliśmy do restauracji w centrum. Co prawda nie mieliśmy zarezerwowanego stolika, ale Zayn zbajerował dziewczynę sprawdzającą rezerwacje. Usiedliśmy i zamówiliśmy jedzenie. Zayn przeprosił mnie i poszedł do toalety. „Coś długo nie wraca”, pomyślałam. Wstałam od stolika i postanowiłam się przewietrzyć. Kiedy zbliżałam się do wyjścia ujrzałam przed restauracją… Zayn’a palącego papierosa? Przecież prosiłam go, żeby rzucił i twierdził, że to zrobił. Czemu mnie okłamał? I chwila… Czy on uśmiechał się do tej blondynki od rezerwacji?! Kiedy z nią rozmawialiśmy zauważyłam, że wpadł jej w oko. Mój chłopak flirtuje sobie z innymi, kiedy mnie przy nim nie ma, czy jak?
- Zayn? – spojrzałam na niego pytająco, wychodząc z restauracji.
- Rachel… – uśmiech zniknął z jego twarzy.
- Co ty wyrabiasz? Ponoć wyszedłeś do toalety.
- Wyjaśnię ci to…
- Daruj sobie. – prychnęłam i skierowałam się na pasy.
- Rachel, zaczekaj! – usłyszałam krzyk Zayn’a. Na szczęście akurat światło zmieniło się na czerwone i jeżdżące samochody nie pozwoliły mu mnie dogonić. W tym momencie usłyszałam jak mój telefon dzwoni, to była Amanda.
- Halo?
- Hej, jak tam? – zapytała radośnie.
- Źle. – mruknęłam, idąc przed siebie.
- Dlaczego?
- Mówiłam ci, że Zayn rzucił dla mnie palenie?
- Tak, mówiłaś. To naprawdę kochane…
- Tylko, że okazało się, że wcale nie rzucił. Okłamał mnie i na dodatek palił sobie z jakąś blondi, przy okazji z nią flirtując!
- Co?! Ale skąd to wiesz?
- Widziałam ich. Poszliśmy razem do restauracji i twierdził, że idzie do toalety, a tak naprawdę wyszedł zapalić i poderwać laskę.
- Wie, że ich przyłapałaś?
- Jasne, że tak. Podeszłam nawet do nich.
- I co powiedział?
- Właściwie to nic. Nie dałam mu dojść do słowa, nie miałam ochoty słuchać kolejnych kłamstw.
- A co jeśli się mylisz i wcale z nią nie flirtował?
- Uśmiechał się do niej!
- Daj spokój. – założę się, że wywróciła oczami. – Może to była po prostu fanka?
- O tym nie pomyślałam… – zastanowiłam się.
- No widzisz. Pogadaj z nim. Chyba nie chcesz stracić takiego faceta przez jakieś nieporozumienie, co nie?
- No, nie chcę… Ale to nie zmienia faktu, że okłamał mnie co do palenia.
- Pogadaj z nim, może ci to wyjaśni.
- No dobra, niech ci będzie. Ale Amanda… – zawiesiłam się.
- Co ale?
- Shane wrócił. – powiedziałam krótko.
- Co? Jak to?
- No tak to. Przyszedł do domu dziecka i mi to powiedział.
- Ale chyba nie masz zamiaru do niego wrócić, co?
- Nie, no co ty. Pajac z niego. Ale Zayn nas widział…
- Jak to was widział? Co takiego robiliście?
- Shane próbował mnie pocałować, ale go odepchnęłam.
- W takim razie nie wiem w czym problem, przecież widział jak go odpychasz.
- Ale Zayn bywa strasznie zazdrosny i nawet coś takiego go denerwuje… Hej, a może on chciał, żebym też zrobiła się zazdrosna?! – olśniło mnie.
- O, nie… – moja przyjaciółka jęknęła. – Twoja wyobraźnia znowu rusza do boju.
- Może zmyśliłam sobie ich flirt, co?!
- Bardzo możliwe. – odparła. – Widziałaś tylko, że się do niej uśmiechał, to nic nie znaczy. Masz zbyt wybujałą wyobraźnie.
- Dzięki za wsparcie. – mruknęłam.
- Powtarzam ci: pogadaj z Zayn’em i wyjaśnijcie sobie wszystko.
- Najpierw muszę się dowiedzieć gdzie jestem. – powiedziałam, stając.
- Jak to?
- Po tym jak ich zobaczyłam uciekłam stamtąd, szłam cały czas przed siebie… No i stwierdzam, że nie wiem gdzie jestem.
- No to świetnie. Brawa dla ciebie.
- Taką pomoc to możesz zachować dla siebie. – mruknęłam ponownie.
- Przykro mi bardzo, ale przez telefon bardziej ci nie pomogę. Spytaj kogoś o drogę, a potem pogadaj z Zayn’em. Muszę już kończyć, pa.
- Pa. – pożegnałam się, po czym się rozłączyłam.
„Zapytać kogoś o drogę…”
- Przepraszam. – podeszłam do jakiegoś chłopaka, stojącego tyłem do mnie. Odwrócił się i od razu głupio wyszczerzył.
- No masz… – mruknęłam.
______________________________________________________________________

To zakończenie nie miało zżerać z ciekowości :P Oczywiste jest kogo spotkała, ale po prostu uznałam, że więcej nie chcę umieszczać w tym rozdziale :)
Lubię postać Rachel :D Mam nadzieję, że Wy też i że rozdział się podobał :) Chociaż wiem, że niektóre czekały na wrażenia Amandy xd

Całusy,
Olga

środa, 8 lutego 2012

Rozdział trzydziesty

- Amanda, obudź się. – usłyszałam szept przy swoim uchu. Zignorowałam go i spałam dalej. – Wstawaj, śpiąca królewno. – ktoś się zaśmiał.
- Chcę spać… - jęknęłam, przykrywając głowę poduszką.
- Ja się tym zajmę. – usłyszałam drugi głos. – Wstawaj! Nie pora teraz spać! Ruszaj dupsko, bo lecisz do Włoch! – zorientowałam się, że krzyki należały do Rachel, która po chwili zastosowała chwyt poniżej pasa - zabrała mi kołdrę.
- Ziiimno mi! – jęknęłam, mając pół przymknięte powieki. – Czekaj chwilę. – dopiero teraz zorientowałam się co właśnie wypłynęło z jej ust. – Co ty powiedziałaś? Że niby lecę do Włoch? – wytrzeszczyłam oczy.
- No, nareszcie się pobudziłaś. – uśmiechnęła się.
- No dzięki. Więc to była twoja metoda na zbudzenie mnie?
- Też, ale nie do końca. – usłyszałam głos, który szeptał do mojego ucha. Jak to możliwe, że od razu go nie poznałam? Musiałam być chyba naprawdę zaspana… Należał on oczywiście do Niall’a, który stał obok Rachel, przy moim łóżku. – Naprawdę lecisz do Włoch. – uśmiechnął się.
- Ale jak to? – zdziwiłam się.
- Tak to. Zabieram cię tam na weekend, żebyś się zrelaksowała, po tych ostatnich dwóch tygodniach w szpitalu. Takie małe wakacje. Odprężysz się też przed poniedziałkową rozprawą.
- Ale Niall, ja nie mogę. Opiekunki na pewno się nie zgodzą…
- Już z nimi rozmawiałem i się zgodziły. – zapewnił. – Wszystko już załatwiłem: bilety lotnicze mamy zarezerwowane, tak samo zakwaterowanie. Jedyne czego jeszcze potrzebuję to twoja zgoda. No chyba, że nie chcesz, zrozumiem to…
Nie zdążył dokończyć, bo rzuciłam mu się na szyję, wykrzykując „dziękuję!” z dziesięć razy. Dałam mu solidnego buziaka, po czym zabrałam się za pakowanie.
- Jestem gotowa. – oznajmiłam, kiedy zapięłam plecak.
- Chyba jeszcze nie do końca. – zaśmiał się.
- Co masz na myśli?
- Że nadal masz na sobie piżamę.
Spojrzałam na swoje ciuchy… miał rację. Z tego podekscytowania zapomniałam się przebrać. Wyjęłam z szafy jakieś wygodne rzeczy, po czym udałam się do łazienki, by się odświeżyć i przebrać.
- O której wylatujemy? – zapytałam, kiedy wróciłam do pokoju.
- Taksówka już czeka, żeby zawieść nas na lotnisko.
- W takim razie nie ma na co czekać! – zawołałam radośnie.
Pożegnałam się z przyjaciółką i złapałam za plecak, jednak Niall mi go zabrał. Uparł się, że on będzie go niósł. Wyszliśmy z pokoju.
- Widzę, że w końcu udało się wam ją obudzić. – Tiffany uśmiechnęła się na nasz widok.
- Rachel ma swoje metody. – Niall odwzajemnił uśmiech. – Wychodzimy już.
- Bawcie się dobrze. – pożegnała nas.
- Bajerujesz opiekunki na ładny uśmiech? – spytałam, kiedy wsiadaliśmy do taksówki.
- Może. – zaśmiał się.
Gdy dojechaliśmy na lotnisko, udaliśmy się na odprawę, po czym wsiedliśmy do samolotu.
- Kto siedzi pod oknem? – spytał Niall.
- Ty. Ja mam lęk wysokości. Nigdy nie wsiadłabym do samolotu, gdyby nie myśl, że to moja jedyna szansa na odwiedzenie Włoch.
- Przy mnie nie masz się czego bać. – ścisnął moją dłoń i usiadł pod oknem. Usiadłam obok niego.
Kiedy samolot zaczął startować zrobiło mi się niedobrze.
- Niall, źle się czuję. – jęknęłam.
- Ale przecież nic jeszcze dzisiaj nie jadłaś…
- Nie o to chodzi. To chyba ze strachu.
- Nie masz się czego bać, nic ci się nie stanie. Jestem tu. – przytulił mnie. Trochę mi się polepszyło.
Czułam jak się wznosimy. Niall cały czas tulił mnie do siebie. W końcu zaświeciły się symbole, oznaczające, że możemy odpiąć pasy. Mój chłopak od razu to zrobił, jednak ja miałam wątpliwości.
- Nic ci się teraz nie stanie. Pasy nie są potrzebne. – zapewnił.
Odpięłam je, trzęsącymi się rękami.
- Spokojnie. – zaśmiał się i pocałował mnie w policzek. – Jesteś głodna? – zapytał.
- Tak.
- Zaraz przyniosą nam coś do jedzenia.
Rzeczywiście, po chwili stewardessy przyniosły nam jakieś kanapki. Ja dostałam dwie. Były ogromne i nie wiedziałam jak zdołam wcisnąć choćby jedną. Za to Niall zjadł pięć i oddałam mu jedną swoją. „Gdzie on to wszystko mieści?”, nie umiałam tego pojąć. Kiedy się już najedliśmy (chociaż Niall mówił, że zjadłby jeszcze), mój chłopak wyglądał przez okno, na chmury, a ja za bardzo się bałam, by spojrzeć.
- To naprawdę piękny widok. Masz taką szansę, więc z niej skorzystaj i spójrz. – zachęcał.
- Nie ma mowy! Jeszcze zejdę tu na zawał.
- Eh, jak chcesz… – zrezygnował.
Postanowiłam się trochę przespać. Oparłam głowę o ramię Niall’a i zamknęłam oczy.

***

- Jesteśmy. – usłyszałam szept przy moim uchu. Przetarłam oczy i rozejrzałam się dookoła.
- Tak właściwie to gdzie jesteśmy? – spytałam zdezorientowana. Jeszcze do końca się nie obudziłam.
- Jak to gdzie? – zaśmiał się Niall. – Jesteśmy w samolocie, właśnie wylądowaliśmy.
- Więc to nie był sen? – upewniłam się.
- Nie, nie był. Witaj we Włoszech. – uśmiechnął się. Odwzajemniłam uśmiech i pocałowałam go w podziękowaniu.
Wyszliśmy z samolotu i zabraliśmy nasze bagaże, po czym skierowaliśmy się do taksówki. Mieliśmy najpierw pojechać do jakiegoś domku poza miastem, który wynajął Niall, i zostawić w nim rzeczy, a potem zwiedzać Rzym, w którym teraz się znajdowaliśmy. Staliśmy trochę w korkach, ale po jakimś pół godziny wreszcie dotarliśmy na miejsce. Domek był niewielki, ale za to jaki uroczy.
- Cudny. – powiedziałam do Niall’a.
- Cieszę się, że ci się podoba. – uśmiechnął się.
Wyciągnął klucze i otworzył drzwi.
- Jest cały nasz. – oznajmił.
Rozejrzałam się po wnętrzu. Był tu salon połączony z kuchnią, duża łazienka i dwa pokoje: jeden z łóżkiem dwuosobowym, a drugi z jedno.
- To domek rodzinny. – wyjaśnił.
- Kto bierze większe łóżko? – spytałam.
- Myślałem, że będziemy na nim spać razem. Chyba, że masz coś przeciwko… – zmieszał się trochę.
- Nie, skąd.
Uśmiechnął się, podszedł i mnie pocałował.
- Kocham cię. – powiedział.
- Wiem. – odwzajemniłam uśmiech. – Ja ciebie też.

***

Byliśmy na Placu Świętego Piotra, zwiedziliśmy bazylikę i widzieliśmy Koloseum. Zjedliśmy też w tradycyjnej włoskiej pizzerii. Później wybraliśmy się na lody, bo było dość gorąco. Niall stwierdził, że jak dla niego jest za gorąco i ściągnął koszulkę, a ja zaczęłam się śmiać, bo akurat przyuważyły nas jakieś jego włoskie fanki i wytrzeszczyły oczy. Zaczęły cykać mu fotki, a potem podeszły nieśmiało i zapytały się czy mogą zrobić sobie z nim zdjęcie. Niall spojrzał na mnie przepraszająco, ale zapewniłam go, że nic nie szkodzi. Ubrał z powrotem koszulkę (widziałam jak tym dziewczynom zgasły oczy), zrobił sobie z nimi kilka zdjęć i pogadał przez chwilę. Ciągle zasypywały go nowymi pytaniami, aż w końcu powiedział im, że przeprasza, ale w ten weekend miał być cały mój i musimy już iść. Kiedy wróciliśmy do naszego tymczasowego domu było już przed dwudziestą drugą. Niall pierwszy poszedł pod prysznic i wrócił w samych bokserkach.
- Masz zamiar tak spać? – spytałam.
- Tak. Przeszkadza ci to? – poruszył śmiesznie brwiami.
- Nie, śpij jak chcesz. – zaśmiałam się.
Poszłam pod prysznic. Chłodna woda dobrze na mnie podziałała po całym dniu w upale. Kiedy w końcu opuściłam łazienkę była już prawie dwudziesta trzecia. Niall leżał już w łóżku. Położyłam się obok niego.
- Chodź tu. – powiedział przyciągając mnie do siebie i całując namiętnie. Usiadłam na nim okrakiem i odwzajemniałam pocałunki. Jego ręce błądziły po moich plecach, aż w końcu chwyciły za koniec bluzki i zaczęły ją podciągać. Momentalnie się ocknęłam i zeszłam z niego, odsuwając się na kraniec łóżka. Usiadł i spojrzał na mnie zdziwiony. Chyba nie spodziewał się takiej reakcji.
- Ja… – nie wiedziałam, co powiedzieć.
- Przepraszam. – spuścił głowę. – Nie powinienem był.
- Niall…
- Nie musisz się tłumaczyć. To moja wina. Pójdę spać w drugim pokoju. – wstał z łóżka i wyszedł.
„Dlaczego się odsunęłam? Przecież to Niall…”, nie umiałam pojąć swojego zachowania. Przecież go kochałam. Ufałam mu, nie miałam się czego obawiać. A mimo to, kiedy zaczął ściągać ze mnie koszulkę, przestraszyłam się czegoś. Tylko czego? Chyba bałam się, że nie jestem jeszcze na to gotowa… Ale jeśli będę mieć takie nastawienie, to nigdy się do tego nie odważę.
 
*Perspektywa Niall’a*

Idiota ze mnie, nie powinienem był tego robić.  Ale nie przypuszczałem, że Amanda się wystraszy… Nawaliłem. Nawaliłem sprawę z najważniejszą dziewczyną w moim życiu. „Muszę pomyśleć jak to odkręcić”.
Nie dość, że myśli zaprzątające mi głowę, nie dawały mi spać, to jeszcze na dodatek księżyc wyjątkowo jasno dziś świecił. Odwróciłem się na drugi bok, tyłem do okna, a przodem do drzwi, gdy akurat usłyszałem pukanie dobiegające od nich.
- Proszę. – powiedziałem.
- Niall, chciałam cię przeprosić. – powiedziała Amanda, wchodząc.
- Nie, to ja cię przepraszam. Nie powinienem był.
- Głupio się zachowałam…
- Po prostu dałaś mi znać, że nie chcesz jeszcze tego robić. Rozumiem to, nie chcę naciskać.
- Nie naciskasz. Po prostu trochę się obawiałam… Ale przemyślałam to wszystko. – odwiązała szlafrok i zrzuciła go na ziemię. Była… naga. Nie no, ciało miała boskie. Wślizgnęła się pod kołdrę. – Rozkoszuj się tą nocą. – szepnęła przy moim uchu, ściągając ze mnie bokserki.
________________________________________________________________________

Chciałyście to macie xd Mam nadzieję, że się podoba :P Ale mówiłam dziewczynom, które prosiły o tę scenę, że nie będzie szczegółów xd
Twitcam w piątek aktualny, już się boję tej kompromitacji xd No i że przy mnie zaśniecie :P No ale zdecydowałam się, więc to zrobię ;P
Jeśli się podoba to proszę, komentujcie :)
Całusy,
Olga

EDIT: Zapomniałam podziękować Klaudii za pomysł z mini wakacjami ♥

poniedziałek, 6 lutego 2012

Rozdział dwudziesty dziewiąty

Było piątkowe popołudnie. Siedziałam z Niall’em w moim pokoju. Rozmawialiśmy o wszystkim i praktycznie o niczym.
- Włączę radio. – zaproponowałam.

Do you hear that love?
They’re playing our song*

Usłyszałam słowa piosenki, do której po raz pierwszy razem tańczyliśmy. Zdawało się jakby to było tak dawno temu…
- Zatańczysz ze mną jak wtedy? – zapytał, wyciągając do mnie dłoń. Ujęłam ją i wtuliłam się w niego. Tańczyliśmy na środku pokoju. Niall pocałował mnie w głowę.
Piosenka się skończyła i zastąpiło ją „Danza Kuduro”. Zaczęliśmy się wygłupiać. Śmiałam się tak głośno, że Tiffany przyszła sprawdzić co się dzieje. Kiedy nas zobaczyła westchnęła tylko, mówiąc „ Ah ta dzisiejsza młodzież” i wyszła. Spojrzeliśmy na siebie i się zaśmialiśmy. Tańczyliśmy dalej. Nagle potknęłam się i poleciałam na Niall’a. Nie spodziewał się tego, przez co oboje runęliśmy na ziemię.
- Wiem, że na mnie lecisz, ale nie bierz tego tak dosłownie. – zaśmiał się, leżąc pode mną.
Zaczęłam się podnosić, lecz on przyciągnął mnie do siebie i pocałował namiętnie.
- Nigdy ci tego nie mówiłem, ale cudownie całujesz. – mruknął przy mojej twarzy.
- Ty też.
Wplotłam palce w jego włosy i tam razem to ja zaczęłam go całować. Usłyszałam otwieranie drzwi i natychmiast oderwałam się od mojego chłopaka.
- Haha, spokojnie, to tylko my. – zaśmiała się Rachel.
- Chociaż tego, do czego za chwilę by tu doszło, chyba nawet my nie powinniśmy widzieć. – stwierdził Zayn z uśmiechem.
- Masz bujną wyobraźnię.– powiedziałam do chłopaka, po czym spojrzałam na Niall’a. Patrzył się na mnie chciwie, czym wywołał mój śmiech. – O czym myślisz? – spytałam, zbliżając się do niego.
- Nie chcesz wiedzieć. – powiedział, uśmiechając się chytrze, po czym ponownie mnie pocałował.
- Nie bądźmy gorsi. – usłyszałam słowa Zayn’a, następnie śmiech Rachel, a potem odgłosy całowania.
Kiedy w końcu wszyscy się od siebie odkleili, Zayn zaczął swoją krótką przemowę:
- Gadaliśmy po drodze o tym, że jeszcze nigdy u nas nie byłyście. Może chciałabyś się do nas wybrać? – zwrócił się do mnie. – Rachel już się zgodziła.
- Nie macie nic przeciwko? – upewniłam się.
- No co ty.
- W takim razie zgoda. – uśmiechnęłam się. – Kiedy idziemy?
- Za chwilę Louis po nas podjedzie. Rozmawialiśmy już z opiekunkami i się zgodziły.
Po jakichś dziesięciu minutach przed budynkiem zaparkował czarny samochód chłopców. Wyszliśmy i wsiedliśmy do środka.
- Cześć. – przywitał nas Louis.
- Cześć. – odpowiedzieliśmy.
- Harry też będzie? – spytałam Niall’a, kiedy ruszyliśmy.
- Pewnie tak, ale nie wiem czy będzie z nami siedział. Lepiej już z nim, ale nadal spędza niektóre dni samotnie w pokoju. Jeszcze nigdy nie przeżywał tak bardzo rozstania z dziewczyną…
- Zauważ, że rozstali się w bardzo nieprzyjemny sposób.
- Tak. – westchnął. – Ale nie tylko o to chodzi… Rose była dla niego bardzo ważna. Powiedział nam nawet, że czuje, że to ta jedyna.
Nie wiedziałam co odpowiedzieć. To jak Rose wykorzystała Harry’ego było okropne.
Po jakichś dziesięciu minutach dojechaliśmy na miejsce. Ich dom był ogromny. Weszliśmy do przedpokoju i ściągnęliśmy buty.
- Chodź, pokażę ci mój pokój. – Niall złapał mnie za rękę.
Poszliśmy na górę i skierowaliśmy się na koniec korytarza, na lewo.
- Proszę. – powiedział otwierając drzwi. – Przepraszam za bałagan, ale Zayn nie uprzedził mnie o swoim pomyśle.
- Nie ma sprawy, nie spodziewałam się porządku. – uśmiechnęłam się.
Rozejrzałam się po pokoju. Moją uwagę przykuło zdjęcie stojące na szafce nocnej. Przedstawiało nas całujących się na ławce w parku. Podeszłam bliżej i wzięłam je do ręki.
- Lubię patrzeć na to zdjęcie. – powiedział przytulając mnie od tyłu.
Przyglądałam się fotografii, podczas gdy Niall zaczął całować mnie po szyi.
- Niall, przestań. – zachichotałam.
- To zacznij poświęcać mi uwagę. – powiedział, robiąc minę skrzywdzonego psiaka.
- Przecież poświęcam ci uwagę.
- Teraz akurat skupiasz się na zdjęciu.
- Bo mi się podoba.
Niall nadal udawał zawiedzionego.
- Eh, chodź tu. – uśmiechnęłam się, odstawiając zdjęcie i przyciągnęłam chłopaka do siebie, całując go namiętnie.
- I to mi odpowiada. – mruknął między pocałunkami.
Wziął mnie na ręce i zaniósł na łóżko, nie przestając mnie całować. Do niczego więcej nie doszło, ale i tak było cudownie. Kiedy leżeliśmy wtuleni w siebie, zaczął szeptać mi do ucha jak bardzo mnie kocha, jaka wspaniała jestem i że jestem najlepszym, co go spotkało w życiu. Zaczęłam się z nim przekomarzać, że kocham go bardziej, a potem, że wcale nie jestem wspaniała. Zrobił się urażony. Powiedział, że zabrania mi tak mówić, bo to nie prawda i nie chce słuchać żadnych protestów. Zrezygnowałam więc.
Po chwili przyszedł Liam z pytaniem czy zejdziemy do nich. Zgodziliśmy się. Zwlekliśmy się z łóżka i powędrowaliśmy za nim, na dół. Ujrzałam Louis’a i, co mnie uradowało, Harry’ego, rozwalonych na kanapie.
- Hej. – uśmiechnęłam się do Loczka.
- Hej. – odpowiedział również z uśmiechem.
- Przesuńcie się trochę! – zarządził Liam. – Też chcemy usiąść.
Posłuchali, choć nie mogę powiedzieć, że się do tego palili. Najchętniej zajmowaliby całą kanapę we dwóch i rzucali sobie żelki do buzi.
- A gdzie Rachel i Zayn? – spytałam.
- W pokoju Zayn’a. Nie przeszkadzajmy im teraz. – Louis puścił mi oczko.
- Do was Liam też obawiał się wchodzić. – zaśmiał się Harry.
- Serio? – zwróciłam się do Liam’a.
- Serio. – przyznał. – Dlatego pukałem. Zazwyczaj wchodzimy sobie do pokoi bez zapowiedzi, o każdej porze dnia i nocy. Ale tym razem obawiałem się, że wam w czymś przeszkodzę…
Zaśmialiśmy się wszyscy, a Niall objął mnie ramieniem i pocałował w policzek. Resztę popołudnia spędziliśmy na gadaniu, rzucaniu sobie żelków do buzi i pocieszaniu Harry’ego, kiedy się skończyły. Wyglądało na to, że już wszystko z nim w porządku. A no i oczywiście śmialiśmy się co chwilę. Po jakimś czasie dołączyli do nas Zayn i Rachel. Louis zaczął się nabijać, co takiego robili w pokoju. Oni w odpowiedzi patrzyli na siebie znacząco, uśmiechając się. Było oczywiste, do czego tam doszło, ale nie gadaliśmy już o tym. Wróciliśmy do naszej żelkowej tragedii i by jej zaradzić, postanowiliśmy pójść do sklepu. Kupiliśmy przy okazji inne smakołyki, a kiedy wróciliśmy, obejrzeliśmy film. Po skończonym seansie Zayn i Niall odwieźli mnie i Rachel do domu dziecka.
- No dobra, spowiadaj się. – uśmiechnęłam się do przyjaciółki, kiedy zamknęłam drzwi pokoju.
- Ale z czego? – udawała, że nie wie o co chodzi.
- No weź. Mam niby uwierzyć, że grzecznie siedzieliście w pokoju Zayn’a? Bo jakoś nie wierzę.
- Nie dasz mi spokoju, prawda?
- Nie.
- Szczegółów nie zdradzę, ale mogę ci powiedzieć, że było nieziemsko. – puściła do mnie oczko.
- Nie wątpię. – zaśmiałam się. – Więc pierwszy raz masz już za sobą.
- A ty?
- Co ja? – odpowiedziałam pytaniem na pytanie.
- Ty i Niall. Czy wy już…?
- Nie, jeszcze nie.
- Przede mną nie musisz tego ukrywać…
- Ale ja niczego nie ukrywam. – przerwałam jej. – Naprawdę do niczego nie doszło.
- Przepraszam, po prostu myślałam, że już macie to za sobą. No i dzisiaj zniknęliście w jego pokoju, wszyscy myśleliśmy, że no wiesz…
- Serio wszyscy tak myśleliście? – zaśmiałam się.
- Tak. – uśmiechnęła się.
- No to byliście w błędzie. Tylko się całowaliśmy. – zapewniłam.
Rachel oznajmiła mi, że idzie pod prysznic, więc postanowiłam napisać sms-a do Niall’a:
Nie tylko Liam snuł podejrzenia, co do tego jak spędzamy czas. Oni wszyscy myśleli, że uprawiamy tam seks xd
Kliknęłam „wyślij”. Nie musiałam długo czekać na odpowiedź:
Tak, wiem. Chłopcy uważają, że skończyliśmy zanim Liam przyszedł i wypytują mnie jak było xd Powiedziałem im, że bosko :D
Zaśmiałam się do telefonu, po czym napisałam:
Uwierzyli, że naprawdę to robiliśmy? :P
Po chwili odpisał:
Chyba tak :P Myślą, że są najmądrzejsi i wiedzą najlepiej ;) Ja już muszę kończyć. Kocham Cię, dobranoc xoxo
Odpisałam:
Też Cię kocham, dobranoc xoxo
Położyłam się na łóżku i zaczęłam rozmyślać. „Czy to źle, że jeszcze tego nie zrobiliśmy?”, zastanawiałam się. Wszyscy myślą, że mamy to już za sobą… No może oprócz Rachel, bo zapewniłam ją, że nie. Ale chłopcy nie wierzą. Co w tym złego, że chcemy jeszcze poczekać? Chociaż… może to ja chcę poczekać? Co jeśli Niall jest już na to gotowy, ale ja utrudniam…?
__________________________________________________________________________

*Słyszysz to, Kochanie?
Grają naszą piosenkę
He Is We "All About Us"

A co do "Danza Kuduro" to jak to słyszę to od razu mam w głowie ten filmik xd http://www.youtube.com/watch?v=tm6T8wGi6H0

Rozdział dedykuję Klaudii
Przepraszam za zamieszanie z tym Chris'em i Aaron'em w poprzednim rozdziale, ale dodawałam na szybko i mi się pokręciło xd
Trzy dziewczyny pisały do mnie niedawno na gadu, ale niestety ich numery mi się nie zapisały, bo akurat siadł mi net -,- Jeśli nie poinformowałam Was o tym rozdziale to proszę, napiszcie jeszcze raz :)
Jak być może już niektóre zauważyły po prawej pojawiła się sonda :D Otóż mam pomysł na trzecie opo xd Napisałam już prolog i moja kochana Iza miała okazję go czytać :P Powiedziała, że jest pozytywnie zaskoczona, więc to chyba dobry znak :D Ale jeszcze nie jestem pewna, na którym z chłopców głównie się skupi, dlatego wybór zostawiam Wam ;p Podliczę głosy z tego bloga i http://cause-there-is-nobody-else.blogspot.com/ Ale na razie nie będę dodawać prologu, dopiero za jakiś czas :P
I dziękuję za ponad 34 000 wyświetleń :o Jesteście niesamowite ♥
Całusy,
Olga

EDIT: W 26 rozdziale Niall i Zayn spali w jednym pokoju... Więc powiedzmy, że wtedy Zayn spał u Niall'a xd Sorki, umknęło mi to :P