Proszę, przeczytaj tekst pod rozdziałem :)
- Co takiego?! – krzyknęłam.
- Wyjeżdżamy do USA. – powtórzył mój ojciec.
- To żart, tak?
- Żaden żart, mówię całkiem poważnie.
- Ale jak to?! Dlaczego?!
- Myślałem, że jesteś rozsądna, ale najwidoczniej przy tym
chłopaku głupiejesz. Wiem, że mimo mojego zakazu zapewne i tak byś się z nim
spotykała, dlatego postanowiłem, że wyjedziemy.
- Ale ja nie chcę nigdzie jechać! – krzyknęłam.
- Amanda, uspokój się. – poprosił.
- Jak mam się uspokoić, kiedy mówisz mi, że wyprowadzamy się
na inny kontynent?! Co z moim życiem tutaj?! Co z Rachel, Niall’em i resztą
chłopaków?!
- Ci chłopcy tylko mącili ci w głowie. A Rachel będzie mogła
przyjeżdżać do nas w odwiedziny.
- Ale ja nie chcę nigdzie jechać! – powtórzyłam.
- Już wszystko jest postanowione. Bilety mamy zamówione,
tymczasowy hotel też zarezerwowany. Wyjeżdżamy za dwa dni, więc lepiej już
zacznij się pakować.
Wzbierał we mnie coraz większy gniew. Patrzyłam na mojego
ojca i czułam jak w moich oczach wzbierają łzy.
- Nienawidzę cię! – krzyknęłam, po czym pobiegłam na górę do
swojego pokoju.
Rzuciłam się na łóżko i zaczęłam płakać w poduszkę. Nie
umiałam sobie tego wyobrazić. Już za dwa dni miałam wyjechać i zostawić
wszystko, co tu miałam? Nie, to było niemożliwe, nie chciałam tego… Ale co
mogłam zrobić? Teraz mój tata był moim prawnym opiekunem i jeśli zarządził
przeprowadzkę nie mogłam nic zrobić… „Ale chyba trochę przesadziłam z tym, że
go nienawidzę”, stwierdziłam w myślach. Nie powinien tak zareagować, ale w
sumie wielu ojców wkurzyłoby się, słysząc, że ich niepełnoletnia córka jest w
ciąży.
Po chwili naszła mnie najgorsza myśl. „Jak ja mam to
oznajmić przyjaciołom?”. Zwłaszcza Rachel i Niall’owi… I co będzie z naszym
związkiem? Najprawdopodobniej Niall zapewni, że nadal możemy być razem, ale
przecież będzie dzieliła nas taka wielka odległość… „Będę mu tylko sprawiać
problemy”, pomyślałam.
Wytarłam oczy, wysiąkałam nos i ogarnęłam się trochę.
Postanowiłam, że muszę z nimi porozmawiać, jak najszybciej, żebyśmy spędzili
razem te ostatnie chwile. Zabrałam klucze i telefon, po czym po cichu wyszłam z
pokoju i na palcach zeszłam po schodach. Zerknęłam do salonu – był pusty.
Usłyszałam jakieś dźwięki dochodzące z kuchni, zapewne to tam był mój tata.
Minęłam pomieszczenie najciszej i najszybciej jak umiałam, po czym znalazłam
się w przedpokoju. Wsunęłam trampki na nogi, zawiązałam je i po cichu wykradłam
się z domu. Kiedy byłam już na ulicy zaczęłam biec w kierunku centrum miasta,
starając się oddalić na tyle daleko, by ojciec nie zdołał mnie zatrzymać, gdyby
spostrzegł moją nieobecność.
Kiedy byłam już wystarczająco daleko od domu, wybrałam numer
Niall’a.
- Cześć, Niall. – powiedziałam, zanim zdążył się odezwać.
- Hej, skarbie.
- Możemy się spotkać?
- A co na to twój ojciec?
- Nie wie, że wyszłam.
- Nie sądzisz, że może mnie jeszcze bardziej znienawidzić,
kiedy dowie się, że spotykamy się potajemnie?
- Niall, posłuchaj, to bardzo ważne. Musimy się spotkać. –
położyłam szczególny nacisk na pierwsze słowo. – To jak?
- Zgoda. Tylko gdzie?
- Będę czekać pod Milkshake City, dobrze?
- Dobrze.
- Pa.
- Pa, kocham cię.
- Ja ciebie też. – odpowiedziałam cicho, po czym rozłączyłam
się. Zaczęłam iść w stronę Milkshake City.
Postanowiłam, że najpierw porozmawiam z Niall’em, gdyż ta
rozmowa chyba będzie trudniejsza… Dzięki temu powinno mi być potem łatwiej z
Rachel. Powinno…
Po jakichś piętnastu minutach dotarłam pod Milkshake City.
Zobaczyłam auto chłopców, stojące po drugiej stronie ulicy, więc podeszłam do
niego. Otworzyłam drzwi i usiadłam na siedzeniu pasażera.
- Tęskniłem za tobą. – powiedział Niall, przyciągając mnie
do siebie i całując.
Odwzajemniłam pocałunek, jednak załamywała mnie myśl, że to
jeden z naszych ostatnich. Nie udało mi się powstrzymać łez, które zaczęły
spływać po moich policzkach.
- Co się stało? – spytał Niall zmartwiony, odsuwając się
lekko ode mnie, tak, żeby mógł na mnie spojrzeć.
- Mam dwie wiadomości. – oznajmiłam, starając się opanować
łzy. – Pierwsza: nie zostaniesz ojcem. Zrobiłam testy, jednak nie jestem w
ciąży.
- A ta druga?
Wzięłam głęboki oddech.
- Niall… – zaczęłam niepewnie.
- Tak?
- Pamiętasz jak obiecałeś mi, że nigdy mnie nie opuścisz?*
- Oczywiście. – zapewnił. – I mam zamiar dotrzymać słowa.
- A co jeśli to ja będę musiała cię opuścić?
- Nie pozwolę ci odejść.
- Niestety nie masz na to wpływu. – spuściłam głowę.
- Amanda, co ty mówisz? Dlaczego wypytujesz o takie rzeczy?
– zmartwił się.
- Niall, ja… Wyjeżdżam z ojcem do USA. Na stałe.
- Co takiego?! – zdziwił się.
Rozpłakałam się i wtuliłam w niego.
- Amanda, błagam cię, powiedz, że to nieprawda.
- Niestety to prawda. – powiedziałam, odsuwając się od
niego. – Wylatujemy za dwa dni. – spuściłam głowę.
- A czy ty nie mogłabyś zostać? Zamieszkałabyś z nami i…
- Niall, właśnie o to chodzi, żeby nas rozdzielić. Mój
ojciec twierdzi, że ty i chłopcy macie na mnie zły wpływ.
- Przecież to nieprawda! – oburzył się.
- Wiem o tym. – położyłam mu dłoń na policzku. – Ale on nie
chce słuchać… Niall. – powiedziałam, patrząc mu w oczy i zabierając rękę. –
Jest jeszcze kwestia nas, naszego związku.
- Nie martw się, jakoś damy radę. Będę cię odwiedzał. No i
razem z chłopcami będziemy mieć dużo koncertów w USA, więc…
- Niall, nie. – powiedziałam stanowczo.
- Co, nie?
- To nie ma sensu… Będę dla ciebie tylko problemem, o którym
nie będziesz umiał zapomnieć. Musimy to skończyć.
- O czym ty mówisz? – zmartwił się.
- O tym, że musimy skończyć. Skończyć z nami. Nasz związek
nie ma szans przetrwać przy tak dalekiej rozłące. Zostańmy przyjaciółmi,
dobrze? – wykrztusiłam. Nie miał pojęcia, jak trudno było mi mówić o nas w ten
sposób. Zawsze wierzyłam, że poradzimy sobie, bez względu na problemy. Ale co
jeśli teraz to ja byłam problemem?
Niall patrzył na mnie z niedowierzającym wzrokiem.
Wiedziałam, że skrzywdziłam go tymi słowami. Skrzywdziłam go równie mocno jak
siebie.
W końcu chłopak spuścił głowę.
- Masz rację. – powiedział. – Ale powinniśmy całkiem urwać
kontakt.
- Co takiego? – zdziwiłam się.
- Jeśli zostaniemy przyjaciółmi, – powiedział, podnosząc na
mnie wzrok. – ciągle będziemy sobie przypominać, o tym, co mieliśmy. Dlatego
najlepiej będzie, jeśli zapomnimy. Zapomnimy o nas. Że kiedykolwiek byliśmy.
Tym razem to ja patrzyłam na niego niedowierzając. „Nie do
tego miało dojść…”.
- Lepiej już cię odwiozę. – odezwał się beznamiętnie Niall,
odpalając silnik.
Jechaliśmy w ciszy. Nie byłam nawet w stanie się odezwać,
więc po prostu patrzyłam przez okno, na budynki, które mijaliśmy. Po niecałych
dziesięciu minutach byliśmy już na miejscu. Odpięłam pas, otworzyłam drzwi i
zaczęłam wysiadać.
- Żegnaj. – powiedział cicho Niall.
Nie raczyłam go żadną odpowiedzią, po prostu zamknęłam
drzwi. Podczas gdy ja szłam w kierunku domu, mój, już były, chłopak wykręcił samochodem
i odjechał. Właśnie widziałam się z nim po raz ostatni.
- Gdzieś ty była?! – krzyknął mój ojciec, kiedy
przekroczyłam próg domu.
- Z Niall’em. – mruknęłam.
- Chyba zakazałem się wam spotykać?!
- Nie masz się już o co martwić. – odparłam. – Już nigdy
więcej się z nim nie spotkam, on też nie będzie próbował. Postanowiliśmy
zapomnieć, że kiedykolwiek coś nas łączyło. Zadowolony? – powiedziałam oschle,
po czym jak najprędzej udałam się do swojego pokoju, gdyż już dłużej nie
umiałam powstrzymywać łez.
_________________________________________________________________________
*Końcówka 37 rozdziału.
Rozdział wesoły nie jest, no ale jestem zadowolona :) Epilog mam już prawie gotowy, ale pojawi się dopiero za tydzień, bo w sobotę wyjeżdżam i wracam w środę. Mam nadzieję, że do tego czasu pojawi się tu równie duża liczba komentarzy, co dwa rozdziały temu :) (ponad 170)
Całusy,
Olga